Powiat mińskiLigi piłkarskie 2017/18

Mazovia w swoim trzecim meczu wreszcie zwyciężyła. Trzy punkty nie przyszły jednak łatwo, pomimo atutu własnego boiska. Rywalem była bowiem Ożarowianka, czyli bardzo solidna ekipa.  Starcie przebiegało w koleżeńskiej atmosferze, bo kibice obu drużyn są ze sobą zaprzyjaźnieni...

Pomięte klasyki

Spotkanie Mazovii z Ożarowianką było wyjątkowe, bo dotychczas mińszczanom nie udało się ani razu wygrać z tym rywalem w IV lidze. Sobotni mecz zmienił jednak tę statystykę, choć przez długi czas wcale nie zanosiło się na zwycięstwo gospodarzy. Od samego początku nie potrafili stworzyć sobie dogodnych okazji, a goście, wychodząc z wysokim pressingiem, często przerywali akcje Mazovii już w okolicach połowy boiska. Gracze Ożarowianki w tej fazie meczu prezentowali się lepiej, co potwierdzili golem z 29 minuty. Po stracie bramki mińszczanie wzięli się do pracy i coraz częściej gościli na polu karnym rywali. W czasie jednej z takich akcji sędzia odgwizdał faul na graczu gospodarzy. Do ustawionej blisko linii pola karnego piłki podszedł Herman i bardzo precyzyjnym strzałem, omijając mur, trafił do bramki. Była 35 minuta. Po doprowadzeniu do remisu Mazovia wyraźnie nabrała wiatru w żagle, ale na kolejnego gola trzeba było czekać do drugiej połowy. W jej trakcie mińszczanie od początku dyktowali warunki gry, czego efektem była bramka Słowika z 55 minuty. Później mieli  jeszcze kilka dobrych okazji, ale już niewykorzystanych. Również goście mogli doprowadzić do remisu, ale z powodu niefrasobliwości ich napastnika rezultat nie uległ zmianie. Mazovia mogła wreszcie dopisać sobie trzy punkty na konto.
W okręgówce kibice oglądali klasyczne derby, czyli pojedynek Victorii Kałuszyn i Watry Mrozy. Emocji było jednak jak na lekarstwo, bo spotkanie okazało się zaskakująco jednostronne. Kałuszynianie od początku kontrolowali grę, a Watra mogła liczyć tylko na ich błędy. Pierwszy gol padł w 18 minucie, a jego autorem był Gągol, a chwilę przed końcem  pierwszej połowy wynik podwyższył Hrynevicz. Po powrocie na murawę Milewski szybko dołożył trzecie trafienie, a rezultat na 4:0 w 66 minucie ustalił Końca.
Ciekawe mecze rozegrały też ekipy dębskiego Płomienia i siennickiego Fenixa. Pierwsi mierzyli się z mocnym Hutnikiem Huta Czechy i do przerwy remisowali 1:1 po golu Matwiejczyka. Później niestety to rywale okazali się trochę skuteczniejsi i zwyciężyli 2:1. Fenix natomiast grał u siebie z Kolektywem Oleśnica. Bardzo szybko, bo w 5 i 9 minucie padły gole dla gospodarzy, co dało im dużo pewności siebie. Kiedy Maciejewski w 37 minucie podwyższył prowadzenie na 3:0 wydawało się, że jest po meczu. W drugiej połowie rywale podjęli jednak walkę, wykorzystując rozluźnienie sienniczan. W ten sposób zdobyli dwa gole i nagle zrobiło się bardzo nerwowo. Na szczęście swoje zrobił Osica i w 80 minucie ustalił wynik na 4:2.
W klasie A zmierzyli się ze sobą spadkowicze. Tęcza Stanisławów podejmowała na własnym boisku Tygrysa Huta Mińska. Pierwsza ekipa była osłabiona z powodu pauzujących za kartki graczy, do drugiej zaś powrócił Michał Bondara, co stanowi dla huckiej ekipy ogromne wzmocnienie. Dlatego wynik 3:0 dla gości nie stanowił żadnego zaskoczenia. Tygrysowi pozwolił on także na zajęcie fotelu ligowego lidera.
Ciekawy przebieg miało starcie Olimpii Latowicz z rezerwami Fenixa Siennica. Goście objęli bowiem jednobramkowe prowadzenie i utrzymali je do 75 minuty, a ostatecznie przegrali... 1:4. Być może to dobry prognostyk dla przebudowanej Olimpii, która powinna powalczyć wreszcie o awans.

Numer: 35 (1039) 2017   Autor: (łk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *