Powiat mińskiLigi piłkarskie 2016/17

Kwietniowa pogoda, a także ta z początku maja sprawiła, że bardzo wiele spotkań odłożono na późniejsze terminy. Końcówka sezonu może więc charakteryzować się dynamicznymi zmianami w ligowej hierarchii. Na razie jednak utrzymuje się swoiste status quo, z którego żadna z drużyn z powiatu mińskiego nie potrafi się wyrwać...

Czerwień na straty

Po porażce z Pogonią II Siedlce Mazovia odniosła dwa zwycięstwa z rzędu. W pierwszym spotkaniu, które rozegrano 3 maja, pokonała u siebie Błękitnych Raciąż 2:1. Nie było to wcale łatwe, bo, ku zaskoczeniu wszystkich, goście trafili do bramki mińszczan już w 5 minucie. Od tej pory zaczęli się bronić i na nic zdawała się przewaga w posiadaniu piłki, jaką  mieli gracze Mazovii. Po wielu nieudanych próbach doprowadzenia do remisu, udało się to wreszcie na początku drugiej połowy. Bramkarz  gości sparował uderzenie głową Bondary, ale na dobitkę Grabka już nic nie mógł poradzić. Po tym golu obraz gry się jednak nie zmienił – podopieczni trenera Gójskiego nadal musieli przebijać się przez szczelną defensywę rywali. Na szczęście grali do końca, za co zostali nagrodzeni drugim trafieniem w ostatnich minutach meczu. Po raz kolejny na listę strzelców wpisał się kapitan – Alan Grabek. Wyjazdowy mecz z Podlasiem Sokołów Podlaski nie był już tak nerwowy. Mazovia szybko zyskała przewagę i ostatecznie wygrała 5:0.
Najwięcej emocji towarzyszyło chyba piłkarzom podczas meczu rezerw Mazovii z Płomieniem Dębe Wielkie. Niestety były to negatywne emocje, a gra charakteryzowała się  brutalnością. Od początku między obiema ekipa iskrzyło, ale sytuację pogorszyła czerwona kartka, którą został ukarany w 22 minucie gracz Płomienia Mateusz Malesa. Chwilę  wcześniej dębianie stracili też gola, a prowadzenie Mazovii dał Popławski. Goście jednak się nie poddali i zaraz odpowiedzieli golem Matwiejczyka. Wszystko zmieniało się jak w  kalejdoskopie – gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie – także za sprawą Popławskiego, ale Płomień kolejny raz wyrównał, a tym razem dobrym uderzeniem popisał się Głuchowski. Wydawało się więc, że pomimo straty zawodnika goście mogą grać jak równy z równym. Upływający czas zweryfikował jednak ten pogląd. Na początku drugiej połowy jeszcze nic się nie zmieniło, ale końcówka meczu należała już do gospodarzy. W 72 minucie trafił Smoderek, a po chwili gola dołożył Kacprowicz, później Parobczyk, a wynik na 6:2 ustalił w 87 minucie Zatorski.

Numer: 19 (1023) 2017   Autor: (łk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *