Mazovia uczyniła kolejny krok przybliżający ją do awansu. Udało się to dzięki pokonaniu u siebie wicelidera MKS Ciechanów i zajmując jego miejsce w ligowej tabeli. Mecz na stadionie przy Sportowej był porywający i godzien nazwania hitem kolejki, bo nie brakowało w nim niczego...
Atak na wicelidera

Dla graczy Mazovii spotkanie z MKS Ciechanów było niezwykle ważne. Ewentualna porażka mogła znacznie utrudnić walkę o dobre miejsce w tabeli. Poza tym mińszczanie chcieli się zrewanżować za wyjazdową przegraną 0:2, do której doszło w sierpniu zeszłego roku. Takie nastawienie sprawiło, że już od pierwszych minut spotkania rozgrywanego na stadionie przy ul. Sportowej gospodarze rzucili się do ataku. Stworzyli sobie kilka świetnych okazji do wyjścia na prowadzenie, ale często brakowało akcji zakończonej celnym strzałem. Goście próbowali odpowiadać swoimi atakami, ale odbijali się od dobrze grającej defensywy, a najbardziej niebezpieczne piłki pewnie wyłapywał stojący na bramce Lisiewicz.
Nasilające się ataki mińszczan w końcu przyniosły efekt, jednak nie w postaci bezpośredniego gola, ale rzutu karnego. Został on podyktowany za zagranie ręką jednego z ciechanowian. Sytuacja była kontrowersyjna, bo do przewinienia doszło na linii pola karnego i nawet kibice Mazovii nie byli przekonani, czy decyzja podjęta przez arbitra była słuszna. Czasu na rozmyślania jednak nie było, bo do ustawionej na jedenastym metrze piłki podchodził już Romanov, który pewnym strzałem dał swojej drużynie prowadzenie. Gospodarze przeważali do końca pierwszej połowy, a z kolejnego gola cieszyli się tuż przed przerwą. Tym razem na listę strzelców wpisał się Bondara, a asystował Puciłowski.
Na drugą połowę mińszczanie wyszli chyba za bardzo rozluźnieni, bo stracili kontrolę nad spotkaniem. W pierwszych minutach drugiej połowy nie było jeszcze źle, ale w miarę upływu czasu goście coraz częściej atakowali. W 60 minucie udało im się strzelić kontaktową bramkę. Była ona efektem błędu w obronie, bo zawodnik rywali za łatwo poczynał sobie w polu karnym. Teraz zrobiło się już nerwowo, a stan ten podkręciła jeszcze druga żółta, w konsekwencji czerwona kartka dla Kaczyńskiego. Udało się jednak utrzymać zwycięski wynik do końca, choć nie było łatwo.
W okręgówce zwraca uwagę dobra passa Fenixa Siennica, który w rundzie wiosennej na razie wszystko wygrywa. Ostatnio sienniczanie na wyjeździe pewnie pokonali ekipę Orła Unin 3:0, zapewniając sobie w pierwszej połowie dwubramkowe prowadzenie i spokojnie kontrolując mecz do końca. Trzy inne ekipy z powiatu zmierzyły się z trzema najlepszymi ekipa w lidze. Wszystkie przegrały, ale, co ciekawe, najlepiej wypadła w tym względzie Tęcza Stanisławów, która z Hutnikiem Huta Czechy poniosła porażkę tylko 1:2, co z porażkami 0:6 Victorii Kałuszyn i 0:11 Tygrysa Huta Mińska Mazowieckiego wypada bardzo przyzwoicie.
W klasie A derby powiatu mińskiego zakończyły się zaskakującym wynikiem. Nojszewianka Dobre na stadionie w Stanisławowie pokonała Watrę Mrozy 4:2. Ambicją mrozian jest powrót do ligi okręgowej, więc taka przegrana to dla nich cios. Natomiast dobrzanie nic nie muszą, więc grają bez napięcia, a rywali pogrążyli głównie za sprawą Rastawickiego, który zaliczył hat-trick w tym spotkaniu, a czwarte trafienie dołożył Sobótka. Natomiast dla Watry trafiali Gromysz oraz Wronowski.
Numer: 15 (1019) 2017 Autor: (łk)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ