Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki konfliktów

Miński burmistrz testuje coraz perfidniejsze metody udupiania zależnych od budżetu miasta przedsiebiorców oświatowych. Po batalii z przedszkolami przyszedł czas na żłobki. Do odstrzału poszły na razie dwa – Jacek i Agatka przy Okrzei i Bajkolandia przy Kolejowej. O zamknięciu azylu Karoliny Bartnickiej poinformował w sieci, podając całą procedurę decyzyjną, o drugim nie raczył wspomnieć. Zbulwersowane właścicielki z wkurzonymi rodzicami odwiedzili Jakubowskiego w jego gabinecie. Takiej frekwencji i gniewu się nie spodziewał...

Żłobki wtopki

Jakubowski zaprosił rodziców, bo miał ciężki argument – samorządowe kolegium odwoławcze (SKO) utrzymało jego decyzję w mocy. Chodziło o to, że – zdaniem magistratu – przy Okrzei powinno przebywać 21 dzieci, a jest 34. To za wiele, więc albo prowadząca dostosuje ich liczbę do wymogów miasta, albo skończy zabawę. Właścicielka lokalu, który był celowo projektowany na potrzeby żłobka ma pismo sanepidu, że zmieści się tam z powodzeniem 45 dzieci. Skąd więc to ograniczenie?


- W tej opinii nie ma ani jednego słowa na temat liczby dzieci. Sanepid do mnie decyzji nie wydaje, do mnie składa wniosek tylko ta pani, która prowadzi żłobek – bronił się Jakubowski. I uświadamiał, że on jest od tego, aby nadzorować funkcjonowanie żłobków pod względem jakości usługi oraz czy spełniają warunki określone w prawie. Ma prawo kontrolować i tę kontrolę przeprowadził. W jej wyniku stwierdził, że żłobek przekracza liczbę dzieci na metraż.


- Sanepid, żeby wydać decyzję, musi znać liczbę dzieci. Ja mam decyzję z 25 lutego 2015 roku na 45 dzieci. Każda inna opinia jest nieważna, bo prawo nie działa wstecz, decyzja jest ważna – upierała się właścicielka żłobkowego lokalu.

Jakubowski jednak twierdzi, że w żłobku muszą się znaleźć co najmniej dwa pomieszczenia, jedno dla odpoczynku, jedno dla zabawy. Jeśli przebywa tam ponad pięcioro dzieci, w każdym z nich musi być 2,5 metra powierzchni na każde dziecko, czyli w sumie po 5 metrów na malucha.

I tu – jak się okazało tkwi jądro sporu. W decyzji SKO napisane jest wyraźnie, w związku z powyższym żłobek Jacek i Agatka nie spełnia wymagań lokalowych dla 45 dzieci, gdyż w salach przystosowanych do odpoczynku może przebywać 21 dzieci. Jeśli się z tym
nie zgadzają, mogą złożyć skargę do sądu administracyjnego. Rodzice wreszcie pojęli, o co chodzi, ale nie mogli się pogodzić z taką interpretacją tego przepisu.

– W Mińsku Mazowieckim nie ma miejsca dla mojego dziecka, znalazłam cudowny żłobek ze wspaniałą opieką, wszyscy zadowoleni i nagle przychodzę, słyszę – zamykane, wykreślone, bo jakiś przepis. Na nianię mnie nie stać, na żłobek tak. Chcę iść do pracy... chcę moje dziecko
posyłać do żłobka... proszę go nie zamykać – prosiła jedna z matek.

O swoje upominały się właścicielki domów i żłobków, ale nawet najdrobniejsze roztrząsanie paragrafów, nawet z wyjaśnianiem znaczenia słów, nie pomogło.

Los żłobków rozstrzygnie się więc w sądzie. Burmistrz obiecał, że powstrzyma się ze zgłoszeniem sprawy do wojewody i do innych instancji. Gdyby jednak przegrali, właścicielka kamienicy przy Okrzei ma szanse zwiększyć powierzchnię użytkową. Tutaj też potrzebna jest wola miasta, bo brakuje miejsc postojowych. Mimo nadziei, gorycz pozostała i tak szybko nie ustąpi...

Numer: 44/45 (995/996) 2016   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *