Mazovii udaje się zachowywać pozycję w czołowej trójce IV ligi. Przyczyniło się do tego ważne, wyjazdowe zwycięstwo w Mławie. Dużo emocji przyniosły też derby powiatu, w których Mazovia II podejmowała Tygrysa Huta Mińska. Niestety kilka ekip poniosło też bolesne porażki...
Sąsiedzki podział
Mławianka Mława to mocny rywal. Gdyby zwyciężył z Mazovią, przeskoczyłby drużynę z Mińska. Tak się jednak nie stało, a to za sprawą nieustępliwej gry mińszczan, którzy przez zdecydowaną większość meczu musieli bronić wyniku. Objęli bowiem prowadzenie już po kwadransie gry, kiedy Grabek dograł na głowę niepilnowanego Smugi, a ten wykorzystując błąd bramkarza, przelobował go. Dla gospodarzy liczyło się zwycięstwo, więc agresywnie ruszyli do przodu, przez długie okresy utrzymując się przy piłce. Nie potrafili jednak przeprowadzić akcji, z którą nie poradziłby sobie stojący na bramce Lisiewicz lub linia defensywna Mazovii.
W drugiej połowie, w miarę upływu czasu, Mławianka coraz bardziej się otwierała, atakując raz za razem. Mińszczanie odpowiadali z rzadka, ale groźnie. W końcówce gospodarze nie mieli już nic do stracenia i przeszli prawie całą drużyną do ofensywy. Otwarcie z tyłu sprawiło, że także Mazovia miała szansę na podwyższenie prowadzenia. Nic jednak z tego nie wyszło. W doliczonym czasie gry strzelili natomiast mławianie, ale sędzia szybko ostudził ich radość, bo bramka padła po ewidentnym spalonym. Za chwilę też rozbrzmiał ostatni gwizdek, który oznaczał wpisanie bardzo cennych trzech punktów na konto Mazovii. Tym cenniejszych, że następnym rywalem będzie lider – Pogoń Grodzisk Mazowiecki, który przyjedzie na Sportową. Zapowiada się więc znakomite widowisko.
W niedzielę kibice w Mińsku oglądali kolejne lokalne derby w okręgówce. Tym razem na stadion przy Budowlanej zawitała doskonale znana drużyna Tygrysa Huta Mińska, która, ze względu na słabszą formę rezerw Mazovii, wystąpiła w roli faworyta. Przebieg gry pokazał jednak, że zmierzyły się równe drużyny, z których każda miała szansę na zwycięstwo. Do przerwy prowadzili goście, ale pierwsza bramka padła już w 14 minucie dla gospodarzy. Jej autorem był Smoderek. Po dziesięciu minutach Tygrys wyrównał za sprawą Nowickiego, a chwilę później wyszedł na prowadzenie dzięki trafieniu Karczmarka. W drugiej połowie z minuty na minutę rozkręcał się zespół Mazovii II. Szybko też wyrównał, bo w 58 minucie jedenastkę wykorzystał Kowalczyk. Arbiter podyktował ją po faulu, choć nie wszyscy byli przekonani, czy miał on miejsce na polu karnym. Za kwestionowanie decyzji sędziego na trybuny został odesłany trener Tygrysa. Dla mińszczan zaczął się okres zdecydowanej przewagi, którą goście przełamywali sporadycznie. Ostatecznie jednak bramki już nie padły i w Mińsku nastąpił podział punktów.
Kibice Watry Mrozy czekają aż ich gracze zacznę wreszcie prezentować równą, dobrą formę. Wprawdzie nie grają najgorzej, ale powinni mierzyć w awans. Do tego celu przybliżyło ich skromne zwycięstwo z Wichrem w Sadownem. Zwycięskiego, jak się później okazało, gola strzelili już w 8 minucie, kiedy Kielak dograł na głowę Mistewicza, który nie zmarnował dobrego podania. Potem okazji nie brakowało, ale indywidualne błędy uniemożliwiły podwyższenie wyniku. Mecz był pełen walki, choć nie było to najlepsze widowisko. Kibice oglądali dużo chaosu i błędów. Najważniejsze jednak, że 3 punkty powędrowały do Mrozów.
Numer: 41 (992) 2016 Autor: (łk)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ