Zarówno w IV lidze jak i w okręgówce w minionym tygodniu drużyny rozegrały po dwa mecze. Nie ma już żadnej drużyny z powiatu mińskiego, która wygrałaby wszystkie dotychczasowe spotkania. Siennicki Fenix zaliczył bowiem porażkę, a Świt Barcząca zremisował. Odrodziła się natomiast Mazovia, która zdobyła komplet punktów
Forma na dowód
W środę mińszczanie gościli u siebie drużynę z Płocka. Wszystkim zależało, aby przerwać złą passę. Długi okres, w którym kreowali grę, nie przynosił jednak żadnych wymiernych rezultatów aż do 42 minuty. Wtedy po dośrodkowaniu Puciłowskiego Słowik oddał perfekcyjny strzał głową. W drugiej połowie Mazovia nadal przeważała i szybko dołożyła drugiego gola. Po faulu na Puciłowskim sędzia podyktował rzut wolny 20 metrów od bramki. Dla Romanova była to doskonała okazja, której nie zmarnował. Pomimo ewidentnej przewagi trzeciego gola Mazovii kibice obejrzeli dopiero w doliczonym czasie. Wtedy Puciłowski pewnie wykorzystał jedenastkę podyktowaną po faulu na Kaczyńskim.
Drugi mecz mińszczanie zagrali na wyjeździe, a rywalem była Delta Słupno. Jest to beniaminek, który przed tym spotkaniem miał na koncie zaledwie jeden punkt. Na szczęście rezultat ten się nie zmienił, choć początek gry zapowiadał spore emocje. Już w 10 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po kuriozalnym błędzie mińszczan. Później jednak Mazovia realizowała już swoją taktykę, co dało efekt w postaci trzech trafień. Najpierw Bondary, a potem Romanova (znowu bezpośrednio z rzutu wolnego) i Smugi.
Dobrą formę w okręgówce prezentuje Płomień Dębe Wielkie. W środę z trudnego meczu wyjazdowego do Sobolewa udało się przywieźć trzy punkty po zwycięstwie 1:0. Autorem jedynego gola był Paweł Jarzębski. Równie nieprzewidywalnym rywalem była Wektra Zbuczyn, która w niedzielę zawitała do Rudy. Częściej przy piłce byli goście, lecz twarda obrona gospodarzy nie pozwalała im rozwinąć skrzydeł. Płomień postawił natomiast na grę z kontry. Po jednej z nich ładną, indywidualną akcją popisał się Mateusz Malesa, który zza pola karnego trafił do siatki rywali. Po powrocie na murawę niewiele się zmieniło, lecz Wektrze udało się wykończyć jedną z akcji. Zaowocowało to podziałem punktów, ale też wysokim – czwartym miejsce dębian w tabeli.
Fatalnie układają się natomiast losy drużyny zaprzyjaźnionej z Płomieniem czyli Tęczy Stanisławów. W pięciu meczach udało jej się ugrać zaledwie 2 punkty. Najpierw zagrali na 0:0 z Hutnikiem Huta Czechy, a potem w pełnym emocji spotkaniu przegrali z Jabłonianką. Na przerwę schodzili z jednobramkowym prowadzeniem po golu Matwiejczyka, ale druga połowa okazała się katastrofą. Goście szybko wyrównali, a chwilę później sędzia ukarał czerwoną kartką bramkarza Tęczy Marcina Milerskiego, a także jednego z graczy Jabłonianki. Na bramce musiał stanąć obrońca, co nie dało pozytywnych efektów, bo chwilę później rywale dołożyli drugą bramkę, a po kilkunastu minutach jeszcze jedną.
Przed sobą sprawdzian miała też ekipa Świtu Barcząca. Przed wyjazdowym meczem z Tęczą Korczew miała na koncie 6 punktów, lecz nikt tak naprawdę nie wiedział na co stać podopiecznych trenera Bednarkiewicza. Za pierwszym razem wygrali nieoczekiwanie, a kolejne trzy punkty przyznano im walkowerem. Teraz na trudnym boisku trzeba było pokazać się z najlepszej strony. Gra było wyrównana, a do przerwy bramki nie padały. Remis widniał na tablicy wyników także po gwizdku końcowym, choć było już 2:2. Dla Świtu strzelał nie kto inny jak najskuteczniejszy strzelec Rafał Grabowski.
Numer: 37 (988) 2016 Autor: (łk)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ