StanisławówŁadzyń małżeńskich jubilatów

Mają się dobrze, choć przez pięć lat zdrowie trochę się popsuło. Miało do tego prawo, bo roczniki 1923 i 1931 to dzisiaj już w sumie 178 lat i 65 lat małżeńskiej wspólnoty. Właśnie na swoje żelazne gody zaprosili nas Halina i Tadeusz Cudni z Ładzynia. Tym razem nie do zajazdu, a własnego lokalu biesiadnego, który syn Wiesław adaptował z... obory i wyposażył w multimedia...

Cudne żelaza

Co się zmieniło przez pięć lat? Przede wszystkim mają nowego wójta – Adama Sulewskego, który przywiózł im życzenia i prezenty. No i liczba prawnucząt, które zrównały się z wnuczętami i jest ich w sumie dwadzieścioro. Wiesław sprawdza, czy rodzice pamiętają stan swych następców, a ci chwalą się wymienianiem ich imion i wieku.
Przypomnijmy, że pobrali się w połowie października 1950 roku. Tadeusz był wtedy 27-letnim kawalerem po wojsku, a Halina 19-letnią dziewczyną z sąsiedztwa. Ładną i robotną, co nie było wtedy błahe, bo na hektary taka żona była właśnie potrzebna.
Pięknie, by nie powiedzieć cudnie oboje się starzeją. Wciąż nie wyglądają na swoje lata, choć Halina ma 85, a Tadeusz już trzy lata po dziewięćdziesiątce. I trochę narzeka na nogi, ale – jak mówi – głowa jeszcze w porządku.
Wychowali trzy córki – Barbarę, Hannę i Danutę oraz rodzynka Wiesława, który przygotował żelazny jubileusz.
Dzisiejsze siedlisko różni się od dawnego radykalnie. Kiedyś w oborze stały krowy, a w stodole leżały snopki i siano. Dziś to prawie gospodarstwo wypoczynkowe, bo przecież wnuków trzeba jakoś motywować do przyjazdu, a maluchom dać rozrywkę.
Potwierdzają, że przyszły dobre czasy. Kiedyś na 10 hektarach nie było czasu na rozrywki, więc trzeba było kochać, by przetrwać. Trzeba było nie tylko dobrze żyć, ale i pamiętać. Także okupację, partyzantkę, osadzenie na Majdanku, ukrycie walki w AK i wojenny marsz na Berlin u boku sowietów. Także rany pod Kołobrzegiem i niemiecką niewolę. Najważniejsze, że przeżył, a tą wolą radości życia zarażają potomków. Odnawiają także w nich pamięć wyrażaną w opowieściach i patriotycznych pieśniach. Nie zabrakło ich podczas żelaznej rocznicy ślubu, a chóralne śpiewy słyszało pół wioski. Były także specjalne dedykacje z gromadką maluchów u stóp seniorów rodu.
Życzymy ładzyńskim żelaznym jubilatom doczekania w zdrowiu kolejnych godów. Za pięć lat kamiennych, potem brylantowych i po drodze dwustu lat życia. Koniecznie we dwoje...

Numer: 27 (978) 2016   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *