Marcin Jakubowski – pełniący obecnie służbę mińskiego burmistrza – co pewien czas ma pokusy. Częściej prowokuje do kłótni wirtualnej, ale zdarza mu się zorganizować polemikę w realu. Tak było w środę, 22 czerwca, w miejskiej bibliotece, gdzie pierwsze otwarte spotkanie burmistrza z mieszkańcami na temat projektu uruchomienia komunikacji miejskiej i wprowadzenia strefy płatnego parkowania przeradzało się momentami w ironiczną pyskówkę. Wszystko przez źle dobrane przynęty na wyborcze płotki...
Kuse pokusy
Na początek wyposażony w rzutnik Jakubowski omówił zapowiadaną koncepcję, obrazując ją prezentacją, w której pokazał trasy trzech linii autobusowych, mapę proponowanej strefy parkowania i schemat opłat. Zaznaczał wielokrotnie, że pomysł poddany jest w całości pod konsultacje społeczne i każdy mieszkaniec ma możliwość wypowiedzenia się, a nawet wnoszenia uwag i zażaleń.
Zachęceni tym goście jęli więc obficie pytać i składać konkretne wnioski. Jak na ich liczbę, głosy były liczne. P ytali p rzede wszystkim o wysokości opłat, ale również o możliwość zmiany granic zasięgu strefy płatnego parkowania. Także o metody sprawdzania, kto z pasażerów jest mińszczaninem, jeśli wygra projekt bezpłatnej komunikacji dla mieszkańców miasta, o liczebność i gabaryty taboru, częstotliwość kursów, czy możliwości zmiany tras, by opłacało się przesiadać z linii na linię.
Wszystko szło gładko do wystąpienia sędziego Andrzeja Kojry. Nie wiedzieć czemu jego sprzeciw wobec tak wielkiej obszarem strefy parkowania, a w szczególności objęciem płatnym parkowaniem okolic dworca PKP i PKS wzbudził niezdrowe emocje. Nie tylko u burmistrza, ale także wśród jego klakierów. Jakubowski nie odniósł się do segregacji ludzi na mińszczan i obcych, a tylko przewidywał, że jego koncepcja udrożni centrum miasta. A Kojro i inni mieszkańcy mińskiej gminy mają szanse korzystać z dobrodziejstw mińskiej karty tylko wtedy, gdy oba organizmy samorządowe się połączą.
Kojro wyczuł zanętę do rozwinięcia tematu, bo przecież sam przed laty marzył o połączeniu miasta z gminą, a przynajmniej z jej podmiejskimi siołami. Jednak z trudem przedzierał się przez wtręty nieprzyjemnych w słowie i fizjonomii maniaczek czepialstwa. Już po spotkaniu i na zewnątrz okazało się, że są znajomymi jednego z uczestników, który chciał wywołać aferę przez żądanie zakazu filmowania. Oczywiście tylko naszą kamerą, bo druga, wystawiona na zlecenie burmistrza, już mu nie przeszkadzała.
Tak więc ani Kojro, ani też Chyliński sobie nie pogadali, ale i tak najwięcej pytań i zastrzeżeń miał Tomasz Magdziak, były miński radny z początku XXI wieku. Jemu zaś Jakubowski zarzucił, że przecież jako radny miał wpływ na plan zagospodarowania przestrzennego i mógł zapobiec, by developerzy budowali z dostateczną liczbą parkingów. Przez to mamy dzisiaj zakorkowane centrum...
A w ogóle to wszystkie postulaty zapisywał urzędnik i wszystkie będą rozpatrzone. Szczególnie te, które minimalnym kosztem przyniosą miastu kasę nie tylko na sfinansowanie komunikacji miejskiej. Taksówkarzy nie było, ale zapewne 6 września ich nie zabraknie, bo przecież nie będą korzystać z formularza konsultacyjnego, który podobno cały czas dostępny jest na stronie internetowej miasta w zakładce dedykowanej komunikacji miejskiej. Można go również otrzymać w wersji papierowej w magistracie. Uwagi zbierane są do końca września, a cały projekt ma ruszyć w przyszłym roku. Jeśli w ogóle Jakubowski się z niego nie wycofa, bo już wymiękał na pierwszym spotkaniu. A może tylko udawał...
Numer: 27 (978) 2016 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ