Mińska Mazowieckiego nie omijają przykre incydenty ekonomiczne, a ostatnio także pogodowe. Takich nawałnic nie było u nas od wielu lat. Zaczęło się w sobotę, kiedy reprezentacja Polski grała ze Szwajcarią i wszystko wskazywało, że przegra. Wygraliśmy w karnych, ale pomeczowy spacer czy wyjazd mógł się przykro skończyć. Ulewa trwała ponad dwie godziny, więc niższe rewiry i ulice miasta dosłownie tonęły w wodzie.
Miasto nawałnic

Ulewa przeradzała się w gradobicie i towarzyszył jej porywisty wiatr. Najpoważniejsze przeszkody wodne były przy parku – na Chełmońskiego, gdzie uliczna rzeka podmyła i uszkodziła chodnik nad szambowym mostkiem oraz ulicach z obu stron plebanii parafii NNMP. Burze nie oszczędziły też samego parku, gdzie łamały się drzewa, woda zalała kilka alejek i unieruchomiła scenę festiwalu 4M, gdzie miały się produkować zespoły rockowe. Co ciekawe, już w miejscowościach oddalonych o 10 km od Mińska Mazowieckiego jak np. w Siennicy przez całą sobotę było spokojnie i deszcz tylko pokropił. Podobnie było w popołudniową niedzielę, kiedy to najbardziej ucierpiało Dębe Wielkie świętujące powitanie lata i 600-lecie powstania osady.
Numer: 27 (978) 2016 Autor: (jaz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ