Głos sędziego /6/

Na dyżurze zjawił się starszy człowiek, który zakupił za 700 złotych od sąsiada Fiata UNO. Nie pojeździł nim nawet miesiąca, bo samochód okazał się złomem. Wyrejestrował więc go i oddał na złom. Po jakimś czasie otrzymał od Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego wezwanie do zapłaty kwoty 3500 zł za brak ubezpieczenia tego pojazdu. Kiedy nie chciał płacić i napisał, że nic z tego wezwania nie rozumie, otrzymał odpowiedź, że jest to kara za nieubezpieczenie od OC...

Krecia robota

Głos sędziego /6/ / Krecia robota

Z korespondencji z UFG dowiedział się, że instytucja ta ma od jakiegoś czasu program komputerowy wychwytujący nawet jednodniowe przerwy w ubezpieczeniu pojazdów. Tego fiata nie ubezpieczał poprzedni właściciel, którego też namierzono. Natomiast emeryt z Węgrowa ten samochód zakupił o godzinie 22 w nocy i ubezpieczenia dokonał w możliwie najszybszym terminie, tj. w dniu następnym o godz. 10 rano. Dla UFG te wyjaśnienia nie mają żadnego znaczenia, ale po skardze opłatę obniżono na 700 zł, ponieważ od razu po wykryciu zastosowano najwyższą stawkę, jak za ponad dwa tygodnie braku ubezpieczenia. Dziwne, że komputer wyłapujący brak ubezpieczenia nie wyłapał, że przerwa trwała tylko 2 godziny.
Nikt nie przeprosił za ewidentną próbę wyłudzenia od niego bardzo dużych pieniędzy. Gdyby zapłacił 3500 nikt by mu tych pieniędzy bezpodstawnie pobranych nie zwrócił. Ale od żądania 700 zł za przerwę 2 godzin w ubezpieczeniu UFG nie odstąpił. Nawet pomimo interwencyjnego pisma z marszałek Marii Koc. Łaskawie zgodzili się należność rozłożyć na raty, z uwagi na niewielką emeryturę tego człowieka. Tak więc pomimo, że człowiek ten ubezpieczył samochód w możliwie najbliższym terminie, bezduszny urząd nadal żąda zapłaty kary...
Bezmyślne stosowanie ustawy przez urząd podległy Ministrowi Finansów, bez sprawdzenia realnych możliwości jej wykonania przez obywatela na pewno nie jest przykładem Dobrej Zmiany. Liczę, po nagłośnieniu przez media tego przypadku, że minister Paweł Szałamacha lub Henryk Kowalczyk zajmą się tą sprawą. To jest ludzka krzywda, widoczna gołym okiem. Mam nadzieję, że oczy rządu Beaty Szydło jeszcze widzą ludzką krzywdę, a uszy ich słyszą skargi kierowane na bezduszną administrację.
Co ciekawe, na jednym ze spotkań z mieszkańcami do ministra Kowalczyka uczestnik spotkania skierował skargę na Ministerstwo Finansów, że już za rządów PiS otrzymał z Ministerstwa taka samą, słowo w słowo negatywną odpowiedź jak za rządów PO-PSL. Minister Kowalczyk zobowiązał się do wyjaśnienia tamtej sprawy. Być może takich spraw do wyjaśnienia będzie więcej. Może być i tak, że Dobra Zmiana w urzędach państwowych jest tylko na samym wierzchołku, a niżej nawet na szczeblu departamentów dalej siedzą szkodniki i robią krecią robotę Polsce, ludziom i temu rządowi. Jak długo jeszcze?...

Numer: 26 (977) 2016   Autor: Andrzej Kojro - sędzia Trybunału Stanu





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *