Powiat mińskiLigi piłkarskie 2015/16

Końcówka w IV lidze już nie wzbudza dużych emocji, choć dobra gra Mazovii cieszy. Inaczej jest w okręgówce, gdzie rezerwy mińszczan przegrały już kolejny mecz z rzędu. Ich jednak ani awans, ani spadek nie czeka, więc brak motywacji nie musi dziwić. Reszta drużyn z powiatu mińskiego poczyna sobie nie najgorzej, a zwłaszcza kandydaci do spadku...

Okręgowe podrywy

Mazovia w środku tygodnia rozegrała wyjazdowy mecz z Ostrovią Ostrów Mazowiecka. Zadziwiła pogoda, bo wyjeżdżając z upalnego Mińska, zawitali do miasta, gdzie trwała prawdziwa ulewa. Dodatkowo niebo rozświetlały błyskawice. Sędzia zdecydował jednak, że grać można. Wbrew aurze piłkarze utrzymywali szybkie tempo gry. Już na początku mińszczanie mieli kilka wybornych okazji, a do bramki trafili w 6 minucie, kiedy Janusiewicz wykorzystał podanie Sobótki. Szkoda, że na trybunach brakowało kibiców, bo mecz rozkręcał się z każdą chwilą i obie ekipy nie mogły narzekać na brak sytuacji bramkowych. W miarę upływu czasu to Mazovia prezentowała się lepiej. Chwilę przed końcem połowy zawodnik rywali dostał czerwoną kartkę, co było dobrym prognostykiem na następną część meczu. Goście skorzystali z tej okazji i po powrocie na murawę uspokoili grę, mając wszystko pod kontrolą. Kombinacyjne rozgrywanie piłki dało efekt w 65 minucie. Wtedy Janusiewicz podał w uliczkę do Kowalczyka, a ten mocnym strzałem podwyższył prowadzenie. Teraz mecz stracił już swoje tempo. Gospodarze wyraźnie opadli z sił, zaś Mazovia nie forsowała tempa. W doliczonym czasie mińszczanie skorzystali z nadarzającej się okazji i Popławski ustalił rezultat na 3:0. Zaraz potem sędzia zakończył spotkanie.

Mińskie rezerwy nie dały rady drugiej drużynie Pogoni Siedlce na ich własnym boisku. Goście wystawili tylko 11-osobowy skład, zaś gospodarze ściągnęli kilku pierwszoligowych graczy, dlatego wynik można było łatwo przewidzieć. Jednak porażki aż 0:6 chyba się nie spodziewano, była ona wszak najwyższa w bieżącym sezonie. Spotkanie z siedlczanami nie decydowało o niczym, przynajmniej dla mińszczan, dlatego można wyrzucić je z pamięci.
Ponownie determinację utrzymania się w okręgówce pokazały ekipy Watry Mrozy i Płomienia Dębe Wielkie. Mrozianie szybko trafili do bramki Miedzanki. W 11 minucie zrobił to Serwatka. Później także nie brakowało im okazji, ale następny gol padł dopiero w 36 minucie, kiedy dobre dogranie wykorzystał Karczmarczyk. Zaraz po powrocie na boisko trzecie trafienie dołożył Ceranka, a gospodarzom udało się jedynie dodać honorowego gola. Także w Rudzie rywale zdołali tylko trafić honorowo. Płomień nie dał szans Wildze Miastków Kościelny nawet na podjęcie walki. Na listę strzelców wpisywali się: po dwa razy Kowalczyk i Głuchowski, a także Malesa i Bartkiewicz. Warto dodać, że był to pojedynek drużyn sąsiadujących w tabeli. Dzięki temu, że dębianie wyszli z niego zwycięsko, awansowali o jedną lokatę, oddalając się jednocześnie od strefy spadkowej.

W środku tabeli okręgówki także trwa walka o dobre miejsca. Świadczy o tym mecz Tęczy Stanisławów z Sępem Żelechów. Nie układał się on na początku najlepiej dla stanisławowian, bo szybko stracili gola, po którym pojawiły się niepotrzebne nerwy. Kryzys udało się jednak przezwyciężyć jeszcze w pierwszej części spotkania. Najpierw w 32 minucie Gańko wykorzystał rzut karny, potem zaś Glanowski wyprowadził drużynę na prowadzenie. Od początku drugiej części zacięta walka trwała w najlepsze, ale kibice długo nie oglądali bramek. Zmieniło się to w 81 minucie, gdy Gańko podwyższył rezultat na 3:1. Po chwili goście odpowiedzieli trafieniem i rzucili się do ataku. Nic z tego nie wyszło, a gospodarze ponownie za sprawą Gańki ustalili wynik na 4:2.

Numer: 24 (975) 2016   Autor: (łk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *