Jakieś historyczne fatum ciągnie się za kiedyś wyklętymi, a dziś z mozołem przywracanymi naszej pamięci i narodowej historii. Gdy główny organizator mińskich uroczystości jest ogromnie zadowolony z ich przebiegu, musi raptem wyjaśniać frustracje włodarza miasta i współorganizatorów. Pycha poprzedza upadek, ale kto by dzisiaj zdawał sobie sprawę z przerośniętego ego. Grunt to nie pozwolić innym na samodzielność, a jak podskoczą to zmiażdżyć jak śmieci. Takim działaniem dają dowody własnej wartości odpadowej...
Zmięci nadęci
Z jednej strony kilkadziesiąt imprez, patronat prezydenta RP, 30 partnerów zewnętrznych, 1500 czcicieli Niezłomnych, którym powinniśmy dziękować za wolność. – Udało się godnie pamiętać o Wyklętych mimo prób utrudniania działań w postaci zrywania i cenzurowania plakatów – podsumowuje Zawadzki i tłumaczy oskarżenia Jakubowskiego, który jako burmistrz poczuł się zaatakowany podczas uroczystości u salezjanów. Nieprawda – pisze Zawadzki – podczas uroczystości nie wydarzyło się nic, co obraziłoby kogokolwiek. Tego typu insynuacje już świadczą o tym, że wygłaszający je, z góry robi to pod przygotowaną tezę, by jątrzyć. Wszelkie dyskusje na profilu Jakubowskiego od dawna się do tego sprowadzają.
Burmistrz PO widocznie zapomniał, że nie był on nawet współorganizatorem zarówno całości uroczystości, w tym szkolnych, bo są one dla mieszkańców, młodzieży i kombatantów. Poza tym Jakubowski od czterech lat bojkotuje wszelkie uroczystości organizowane przez społeczne czynniki - w tym również Żołnierzy Wyklętych, rocznicy Katynia czy wybuchu Powstania Warszawskiego. Rok temu, gdy 23 organizacje i instytucje z całego kraju wsparły idee dekomunizacji w Mińsku Mazowieckim i zmianę ul. Armii Ludowej na ul. rtm. Pileckiego, nie poparł tego rozwiązania.
Przykłady braku poparcia, a nawet torpedowania przez Jakubowskiego imprez są liczne, za to na kolejne festiwale ku czci pijaków i homosiów są setki tysięcy złotych. To dobitne przykłady cynizmu i obłudy, o które publicznie oburza się Jakubowski. To także taktyka burmistrza – najpierw uderzyć, później publicznie udawać uderzonego.
Do dyskusji przyłączyli się obserwatorzy poczynań profilowych Jakubowskiego, dociekając przyczyn takich reakcji.
Czytamy więc, że burmistrz tak strasznie dzieli mieszkańców... że wylewanie jadu sprawia mu jakąś chorobliwą przyjemność... to pewnie choroba na nienawiść, kompleksy i karierowiczostwo może się rzucić na czachę... i że poseł Pawłowicz poprosiła tylko o uprzątnięcie miejsca, gdzie znajdowała się katownia UB. Ostro zareagował Wojciech Korkuć, który manipulacje przy plakacie nazwał skandalem i dziadostwem.
A salezjanie? Napisali do Zawadzkiego, że przeprosili burmistrza za... najdelikatniej mówiąc, nietaktowne wypowiedzi i zachowanie zarówno jego, jak i poseł Pawłowicz. Dlaczego? Bo gościa gospodarz winien traktować z szacunkiem... Obydwoje swoimi wypowiedziami uniemożliwili ks. dyrektorowi wywiązanie się z tego obowiązku. I pouczają, że ich reprymenda wywoła refleksję i zachęci do przemyślenia trafności wybieranych metod, form działania i współpracy...
Dobre? Najlepsze co może spotkać współorganizatora, czyli nóż w plecy! Tacy są zmięci nadęci, więc rzeczywiście współpraca z nimi staje się niemożliwa. Pozostaje więc walka, ale o co... O śmierdzące odpady nie warto.
Numer: 11 (962) 2016 Autor: WASZ NACZELNY
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ