Mińsk MazowieckiWzięli i napisali

Pamiętamy zapewne opisaną tutaj przygodę Maksymiliana Dobrzyńskiego z mińską policją. Jeśli nie, to przypomnę, że nie chciał on przyjąć mandatu za przejście poza pasami, by znaleźć się jak najdalej niebezpiecznego ronda. Sprawa poszła do sądu, który za ten incydent ukarał go... naganą

Przejście z naganą

Wzięli i napisali / Przejście z naganą

Szanowny Panie, ucieszyłem się, gdy wydrukował Pan moje pismo kierowane do prokuratury, myślę, że uznając tym samym większość moich argumentów warta jest zainteresowania nimi mińszczaków.
Moim obowiązkiem jest poinformowanie Pana o finale sprawy, którą zamyka wyrok nakazowy, którego kserokopię przesyłam.
Moim celem było doprowadzenie do rozprawy sądowej z moim udziałem, żeby w jej trakcie poruszyć kilka spraw dotyczących mojej wątpliwej przyjemności kontaktu z dziwnymi panami mającymi się za rzetelnych funkcjonariuszy państwa, które ośmieszają, pomimo tego, że ich utrzymuje.
Sąd wydając postanowienie nagany bez mojego udziału, błędnie uznał, że moje argumenty przedstawione na piśmie są wystarczające, czego ani ja, ani adwokat, którego mi odmówiono, nie mogliśmy skorygować.
Myślę, że gdyby doszło do rozprawy z możliwością uczestniczenia w niej mojej osoby czy mojego obrońcy, sprawa zakończyłaby się nie naganą dla mnie, a trzyletnim więzieniem dla funkcjonariusza zmuszającego obywatela do składania podpisu wbrew jego woli. Sprawę uważam za zakończoną, bo wszystko wskazuje na to, że obecne władze Polski znacznie lepiej ode mnie będą pokazywały gdzie ich miejsce zdegenerowanym urzędnikom czy funkcjonariuszom, którzy swoje fantasmagorie uważają za wiążące dla obywatela prawo.

M. Dobrzyński

Numer: 8 (959) 2016





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *