DRODZY CZYTELNICY

Trudno nadążyć za problemami, a co dopiero je rozwiązywać. Niektórym wręcz jeżą się włosy lub jaśnieją łysiny, bo – jak pisze nasz czytelnik – obraz jaki wyłania się z obozów władzy, przywołuje na myśl najgorsze horrory amerykańskie, gdzie prywatne firmy bezwzględnie trują ludzi, byle tylko się bogacić. Wszystko przez politykę faktów dokonanych, które niespodziewanie wyłażą na światło dzienne, wywołując kataklizm... Jak szczury z meliny, gdzie wszystko może się wydarzyć...

Winy z meliny

DRODZY CZYTELNICY / Winy z meliny

Nasz respondent ma ciekawe przemyślenia. Słusznie na przykład twierdzi, że jeśli kogoś się nie złapało za rękę, to trudno zarzucać mu łapówkarstwo. Tak jest z burmistrzem Jaszczukiem, a kluczowym dokumentem w tej sprawie było pismo z 5 lipca 2012, kiedy to otwartym tekstem i jako oddzielny akapit pojawiło się składowisko odpadów o znacznej objętości. Z wyjaśnień burmistrza wynika, że firma podeszła go socjotechnicznie – był w delegacji, a kiedy wrócił było już późno i trzeba było natychmiast dostarczyć pismo, aby poprzedni wniosek nie przepadł. Trzeba przyznać, że firmy obracające milionami, mają takie zagrywki opanowane do perfekcji i trudno z nimi walczyć zwykłemu człowiekowi. Wadą Jaszczuka jest na pewno to, że bardzo trudno mu przyznać się do błędów. Zamiast uczciwie przyznać, że zwyczajnie dał ciała w tej sprawie, próbował lawirować i jak zwykle zamieść wszystko pod dywan. Taka polityka sprawdzała się w przypadku radnych, którzy w większości są prostymi ludźmi i można wcisnąć im każdy kit. Tym razem trafiło na ludzi z Mrozów, którzy są w dużej części prawnikami, inżynierami, nauczycielami i urzędnikami, więc polityka chowania głowy w piasek tylko dolała oliwy do ognia.
Nie można powiedzieć, że Jaszczuk jest złym burmistrzem, bo jednak coś dla naszej gminy zrobił. Jednak przez 15 lat mógł zrobić dużo więcej. Gmina jest zadłużona, więc trudno się dziwić, że chciał podreperować finanse, skądś pieniądze trzeba brać. Można więc uwierzyć, że naprawdę chciał wybudować RIPOK , żeby mieć z tego zysk na poziomie 1,5–2 mln rocznie.
Można byłoby zrobić referendum i pogonić burmistrza, tyle że w obecnej sytuacji nie byłoby to korzystne, bo najważniejsze jest dobro gminy i jej mieszkańców. Póki co, niech to obecny burmistrz mierzy się z długami i kłopotami gminy. Niech sam pije piwo, które nawarzył.
Podobnie dzieje się w Kałuszynie i Mińsku, gdzie co jakiś czas są obnażane meliny władzy. Soszyński nie dopuszcza żadnej krytyki swego postępowania, a Jakubowski eksperymentuje na żywych organizmach.
Ostatnio wykorzystał reformę oświaty do rozrzucania całych grup 6-latków po mińskich szkołach, gdzie mają powstać oddziały przedszkolne. Dlaczego? By stworzyć miejsce w przedszkolach dla dzieci 3 i 4-letnich.
Riposta rodziców była szybka i dość niemiła, więc spasował już na sesji rady miasta w poniedziałek 25 stycznia. Nie da się dzieci traktować jak kartofli, więc może choć trochę zrozumiał, że wybrali go ludzie, a nie klakierzy.
Do spraw wysypiska na pograniczu Mrozów i Kałuszyna oraz problemów oświatowych w Mińsku Mazowieckim wrócę już w najbliższym numerze naszych mediów, by pokazać wszystkie winy każdej samorządowej meliny... Problemy nie tworzą się same, a przez ludzkie lenistwo, pożądanie i zawiść.

Numer: 5 (956) 2016   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *