Mińska Mazowieckiego orkiestra dęta ma 24 lata, a od siedmiu lat gra pod batutą Marcina Ślązaka. Gra coraz śmielej i lepiej, o czym świadczy chociażby jej doroczny koncert jubileuszowy
Dęta przedsrebrna
Trwał ponad godzinę i jak zwykle zgromadził pełną salę w mińskiej Szóstce. Dyrygent był w formie zarówno z batutą, jak i w roli konferansjera. Zapowiadał więc kolejne numery muzyczne z pomocą swojej klarnecistki, a przy okazji publika dowiadywała się ciekawostek o kompozytorach i ich znanych utworach.
Były i gwiazdy koncertu. Na akordeonie nastrojowo wygrywał Przemek Wojciechowski, absolwent Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina w Warszawie. Praktyki odbywał u samego Ryszarda Galliano, którego utwór po francuskim tangu wszyscy podziwiali.
Swój dojrzały już głos pokazał Emil Ławecki. To on wygrał ostatnio bitwę tenorów o Platynową Różę w gali 10-lecia Mazowieckiego Teatru Muzycznego. Już 29-letni Ławecki, absolwent wokalistyki Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie Ryszarda Karczykowskiego, który 3 lata temu zadebiutował na deskach Teatru Wielkiego-Opery Narodowej - wybrał operowy przebój – arię Nemorina Una furtive lagrima z Napoju miłosnego G. Donizettiego. W Mińsku Emil zaśpiewał dwie arie i włoską piosenkę ludową o kolejce linowej – Funiculì, funiculà!
Obaj otrzymali rzęsiste brawa na stojąco, bo dali widzom przednia ucztę muzyczną. Podobnie cała orkiestra, której członków dyrygent poznaje bez kartki. Jednemu z nich – Marianowi Grzance, który zmarł na początku lipca br. poświęcili utwór. Tak będą żegnać każdego muzyka MOD, bo stanowią kilkudziesięcioosobową rodzinę. Nie mogą się doczekać pierwszego koncertu w nowej sali estradowej szkoły artystycznej. Może za rok... na 25-lecie, czyli srebrne gody. Na razie musiały wystarczyć prosceniczne róże i jubileuszowy tort tradycyjnie z cukierni Janeczka. No i brawa, naprawdę zasłużone....
Numer: 43 (942) 2015 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ