Mińsk MazowieckiLigi piłkarskie 2015/16

Wszystkie rozgrywki ligowe już wystartowały. Pewne spostrzeżenia już się nasuwają. Jedno z nich jest takie, że pierwszy zespół Mazovii może mieć w tym sezonie dużo większe problemy w IV lidze niż się niektórym wydawało. Mińszczanie ciągle nie mogą złapać właściwego rytmu. Wymęczona wygrana u siebie z beniaminkiem, a potem porażka na wyjeździe dobitnie o tym świadczą. Chociaż mińszczanie wcale nie prezentowali się źle...

Rytmy debiutów

W środku tygodnia mińszczanie przyjmowali na boisku przy Sportowej drużynę Mazura Gostynin. Mecz nie zachwycił, ale może winna była temu pogoda, bo od początku lało jak z cebra. Gra była powolna, a piłka często ślizgała się na mokrej murawie. Łut szczęścia przytrafił się jednak gościom. W 18 minucie oddali strzał na bramkę, który został sparowany przez bramkarza. Dobitkę do pustej bramki chciał zablokować Damian Guzek, jednak nie zdążył schować ręki, w którą trafiła futbolówka. Efektem była czerwona kartka oraz wykorzystana przez gości jedenastka. Poszli oni za ciosem, ale bez efektów. Mazovia przebudziła się, kiedy pod koniec pierwszej połowy przestało padać. Chwilę przed gwizdkiem Rafał Słowik strzelił po rzucie rożnym. Pomimo braku jednego zawodnika, Mazovia w drugiej połowie od początku zyskuje przewagę, której rezultatem jest gol Bondary z rzutu karnego po zagraniu ręką rywali. W miarę upływu czasu zmęczenie dało się jednak we znaki. W końcówce meczu bronili się już rozpaczliwie, ale z pozytywnym skutkiem, bo wywalczyli 3 punkty.

Punktów nie wywieźli natomiast z Mławy. Rywal był groźny, ale Mazovia nie zamierzała oddawać pola, pomimo braku kilku zawodników pauzujących za kartki. Gospodarze w pierwszej połowie mieli wyraźną przewagę, ale bramkę strzelili po błędzie graczy z Mińska. Potem sytuacja się odwróciła a sygnałem do lepszej gry był gol Bondary z 51 minuty. Teraz groźne akcje sunęły z obydwu stron, a determinacja była wypisana na twarzach piłkarzy. Prawie do końca na tablicy wyników widniał remis. Zmieniło się to jednak w 85 minucie, kiedy Szelągowski nie obronił strzału z dalszej odległości. Chwilę później było już 3:1 po kontrowersyjnej decyzji sędziego, który podyktował jedenastkę, a także pokazał Szelągowskiemu czerwony kartonik. W doliczonym czasie gry Bondarze udało się strzelić drugiego gola, ale desperackie ataki mińszczan w końcówce nie przyniosły już wyrównania.

Za wynik kolejki należy uznać 11:0 Świtu Barcząca. W swoim pierwszym meczu w sezonie 2015/16 w siedleckiej klasie B na boisku w Jartyporach piłkarze z mińskiej gminy starli się z Livią Liw. Na pewno żaden z kibiców nie spodziewał się takiego wyniku, ale w miarę upływu minut stawało się jasne, że między dwiema drużynami jest duża różnica klas. Feerię goli rozpoczął Kamil Kuczurenko w 9 minucie. Potem bramki padały już lawinowo. W pierwszej połowie swój wkład w wynik wnieśli jeszcze Pszonka i dwa razy Grabowski. W drugiej części Pszonka dołożył jeszcze cztery gole, Zgutka dwa, a Badurek jeden. Trzeba dodać, że było to najwyższe zwycięstwo Świtu w jego oficjalnych meczach. Chciałoby się życzyć każdej drużynie tak udanego startu

Numer: 36 (935) 2015   Autor: (łk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *