Mińsk MazowieckiDRODZY CZYTELNICY

Komuna dawała pieniądze i pozwalała sobą pogardzać, obecni decydenci nie dają forsy i każą się kochać. Jakby zapomnieli przykazanie erotycznego wieszcza, że w tym ambaras, aby dwoje chciało naraz. Nie chcemy, bo mierzi nas nawet zbliżenie się do obecnych elit  polityczno-celebryckich. Wbrew pozorom nie będzie to felieton o miłości, choć jest ona wciąż nie do przecenienia. To przez nią toczą się wojny, kończą polityczny żywot pobudliwi politycy, upadają banki, a nawet państwa. Jednak jest i druga, jasna strona kochania, ale mniej ekscytująca, by nie powiedzieć... banalna

Szlochać i kochać

DRODZY CZYTELNICY / Szlochać i kochać

Po Mińsku Mazowieckim grasuje niejaka Adrianna Jaśmin. To oczywiście podpucha wizualna, bo zapewne kobieta ma jakieś zwyczajne imię i jeszcze ordynarniejsze nazwisko. Nieważne, bo interesuje nas jej profesja doradcy... duchowego. Owa wiedźma od duszy odkryła, że – jak wyznaje – najczęściej spotykanym trudnym zagadnieniem są przypadki osób, które pragną za wszelką cenę zdobyć uczucie osoby, w której nieszczęśliwie się zakochały. Jeszcze trudniej ma w sytuacji, gdy tygodnie zamieniają się w lata, a klient nadal czeka na tę drugą osobę, która nigdy nie dała mu sygnałów do tego, by miał nadzieję na coś więcej. Ludzie mają kłopot z przyjęciem rzeczywistości z całą jej bolesną stroną. Wolą wtedy żyć w świecie odrealnionym, nie dając sobie szans na szczęście z inną osobą. Jakież to odkrywcze, nowatorskie i niesamowite do żerowania na ludzkim nieszczęściu. Nic, tylko szlochać i czekać na miłość dzięki pomocy Adrianny... Nie można jej nie ufać, bo już jako dziecko stawiała karty i miewała prorocze sny. Dajmy spokój, bo na pewno potrafimy zadbać o siebie bez niczyjej pomocy. Jak na przykład uczniowie Macierzanki, którzy wyprodukowali lipduba. Co ciekawe, pomysłodawczynią nakręcenia filmu promującego szkołę była nauczycielka informatyki Urszula Cudna, która zaprosiła do współpracy innych pedagogów, ale przede wszystkim uczniów. No i mają na co patrzeć, a widoki są naprawdę – jak na szkołę – ekscytujące. Można tylko poszlochać, że trzeba używać aż takich wariacji filmowych, by do szkoły przyciągać najzdolniejszych absolwentów podstawówek i gimnazjów, ale efekty były widoczne po ubiegłorocznych sprawdzianach, a i matury – o których za tydzień – także wypadły rewelacyjnie. W szlochu za miłością rodzą się także pomysły na wzmożenie aktywności społecznej. Tak postąpili okładkowi kałuszynianie, odnawiając kadrowo swoje towarzystwo przyjaciół. Wszystko po tragedii na zalewie, gdzie utonął 9-letni chłopiec. Poszła fama, że to rodzina z... Marianki, więc jeśli to prawda, mamy symbol suchego marazmu w kontekście mokrej tragedii. W najnowszym numerze naszego tygodnika mamy liczne przykłady miłości przez łzy. Pamiętajmy jednak, żeby w czasie sierpniowych upałów zadbać o świeżą wodę, która uchroni nas przed skutkami żaru. Będzie się lał z nieba do końca wakacji, więc może w ramach oszczędności pijmy kranówkę. Oczywiście tylko tam, gdzie jej nie brakuje i nikt nie majstruje zaworami i chlorem w stacjach
uzdatniania. Napiszemy za tydzień, dlaczego niektórzy wójtowie nie mają dostatecznej ilości wody pitnej, a tylko tę w ustach... I na koniec trochę liryki... mieć za kim szlochać, gdzie iść / bo wszystko co mam, dzieje się teraz / kochać się, tańczyć i pić, w oczach mieć błysk / mieć gdzie iść, pięknie żyć, a nie pięknie umierać... To tylko jakaś tam piosenka, ale – jak widać – z optymistycznym przesłaniem

Numer: 33 (932) 2015   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *