DRODZY CZYTELNICY

- Popiersie pamięci? Raczej przestrogi przed powrotem miernot PiS-owskich do władzy... – napisał pod naszym filmem z przemówieniem Kaczyńskiego zwolennik lewicowej, a może i lewackiej teorii dziejów. Każdy ma swoje idee i racje, ale nie zawsze wypada je ujawniać. Nie zawsze się opłaca, bo dziennikarz z Mławy przepłacił to życiem. Męczennik wolnych mediów? Na razie nie wiadomo, ale zło nie śpi... Szczególnie w łazience kręgielni o drugiej po północy. Niektórzy już mówią, że kto szuka guza, zawsze go znajdzie, ale czy guz powinien być śmiertelny...

Wampy rampy

DRODZY CZYTELNICY / Wampy rampy

Jak na miasto Iwana przystało, będziemy teraz pili wprost na ulicy. Nie po chamsku dłonią spod hydrantu, a z majestatem podkładając rozwarte usta pod strumień wodny tryskający z dłoni kolorowego karła.
Jak to się robi pokazuje na zdjęciu sam prezes Krekora i obiecuje, że modę picia wody z kranu wprowadzi także w szkołach.
Nie wszystkim się to spodobało, bo czy wszyscy będą korzystali z pijek w należyty sposób? A co jeśli komuś bardzo spragnionemu i z ogromnym kacem w czasie próby zaczerpnięcia wody powstanie odruch przeciwny i... uzewnętrzni treści żołądkowe. A co, jeśli delikwent mający niezbyt częsty kontakt z mydłem i wodą, podczas czynności gaszenia pragnienia przypadkowo dotyka otworu, z której wypływa woda do picia. Czy świadek takiego zdarzenia napije się wody z ulicznej pijki? I już zupełnie skrajne czarnowidztwo, gdy miseczka, do której spada woda, skojarzy się komuś z pisuarem...
Takie opinie mają mińszczanie, nic więc dziwnego, że pomysł PWiK uznali za niebezpieczny dla naszego zdrowia i higieny. Poza incydentami z pijką, jaką mamy pewność, że woda zawsze będzie spełniała normy.
Oczywiście lepsze pijki od hydrantów, a na pewno tańsze od wody butelkowanej. Poza tym nikt od picia wody od razu nie umiera, chyba że jest celowo skażona.
Krytycy każdej idei i nowych myśli są wśród nas i na pewno nie zamkniemy nikomu ust. A jeśli ktoś obraża anonimowo, są już i na takich sposoby. Wspomniany dziennikarz z Mławy zginął, bo publikował niewygodne tematy na temat klubu sztuk walki MMA i jego zawodników. Jeden z nich napadł Misiaka w toalecie. Sprawca przewrócił go i zabił silnym kopnięciem w głowę. Po precyzyjnie zadanym ciosie 32-latek dostał wylewu krwi do mózgu i zmarł, zanim nadeszła pomoc.
– Tak bije tylko zawodnik znający sztuki walki typu MMA – zdradził jeden ze śledczych. – Zatrzymaliśmy jego kolegów, którzy pomogli mu w ucieczce do Niemiec lub Anglii.
Misiak był cenionym lokalnym dziennikarzem. Znany był z tego, że nie odpuszcza, zwłaszcza w trudnych tematach. Dlatego cieszył się szacunkiem czytelników, ale także miał wielu wrogów.
Śmierć zawsze wzbudza refleksje, nawet po latach. Misiak zapewne nie będzie miał popiersia jak prezydent Kaczyński, ale na pewno wart jest pamięci jako męczennik wolnych mediów. Czy warto aż tak się poświęcać? Na to pytanie każdy z nas ma własną odpowiedź. Powinien tylko pamiętać, że każda rampa ma swego wampa...

Numer: 25 (924) 2015   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *