Wzięli i napisali
Pragnę zainteresować redakcję tygodnika i TV Co słychać? sprawą, która bardzo mnie zbulwersowała. Otóż pewnego dnia odbierałam wynik z prześwietlenia w szpitalu i widok jaki tam zobaczyłam zakrawa na pomstę do nieba...
Szpitalny prymityw

W korytarzu, który prowadzi do rejestracji USG, RTG i innych badań, odbywają się również badania bioderek u noworodków. Co tam zobaczyłam?
Dzieci w nosidełkach stoją bezpośrednio na podłodze, nie ma ani stoliczków, ani nawet porządnego krzesła, gdzie można przewinąć dziecko lub nakarmić. W korytarzu są tłumy matek z dziećmi oraz pacjentów oczekujących na rejestrację lub po odbiór wyników. Jest to miejsce, gdzie maleńkie dzieci są narażone na przeróżne zarazki. Bo wiadomo, że nikt zdrowy tam nie przychodzi. Dzielenie tego korytarza z noworodkami jest nie do pomyślenia. Jak można w XXI wieku, w środku Europy stworzyć maleńkim dzieciom tak prymitywne warunki i to gdzie w szpitalu, gdzie higiena powinna być na pierwszym miejscu.
Proszę redakcję o nagłośnienie tej sprawy, bo nie wierzę, że w całym ZOZ-ie nie ma pomieszczenia, które byłoby adekwatne do potrzeb małych pacjentów.
Od redakcji – Na razie publikujemy list i mamy nadzieję, że nie będziemy musieli wybierać się do szpitala z kamerą. No chyba tylko po to, by sfilmować zmiany na lepsze... Do roboty, dyrektorzy...
Numer: 25 (924) 2015 Autor: Emilia P. /nazwisko znane redakcji/
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ