Powiat mińskiLigi piłkarskie 2014/15

Pogoda w sobotnie popołudnie wydawała się nie sprzyjać grze w piłkę nożną. Można było mieć obawy, że deszcz i nasiąknięta wodą murawa wypaczą wynik meczu, w którym siennicki Fenix podejmował u siebie Victorię Kałuszyn. Na szczęście aura nie miała aż tak dużego znaczenia, a spotkanie obfitowało w ładne akcje

Feniksy w deszczu

Chociaż stan boiska wyraźnie nie był optymalny, to piłkarze niewiele sobie z tego robili, dając z siebie wszystko. Od początku meczu gra była dosyć wyrównana. Atakowały obie ekipy, chociaż to gracze z Siennicy mieli chyba trudniej, ponieważ na polu karnym rywala piłka zatrzymywała się lub zwalniała na rozmoczonym terenie. Dlatego zdarzało się, że podania nie dochodziły do adresata. Bezbramkowy impas przełamał dopiero zawodnik gospodarzy. D. Osica w 34 minucie pewnie wykorzystał jedenastkę, która została sprokurowana zagraniem ręką w polu karnym przez jednego z graczy Victorii. Do gwizdka kończącego pierwszą część spotkania nie padły już gole. W drugiej połowie mogliśmy oglądać jeszcze ciekawsze widowisko, chociaż pogoda nadal była niesprzyjająca. Zespół z Kałuszyna przeprowadził kilka ładnych akcji, z których jedna przyniosła im bramkę. Dobre dośrodkowanie w pole karne nad obrońcami wykorzystał nabiegający z głębi boiska K. Centkowski i strzelił obok bramkarza. Jednak trzy minuty później sienniczanie ponownie objęli prowadzenie. Autorem gola był A. Sieradzki. Dostał podanie wzdłuż bramki i rozpędzony wślizgiem władował futbolówkę pod poprzeczkę. Od tej pory warunki dyktowali już gospodarze, chociaż goście starali się czasem odgryzać, to nic z tego nie wychodziło. Wynik na 3:1 w 80 minucie ustalił, strzelając swoją drugą bramkę w meczu D. Osica. Zawodnicy Fenixa wbiegli przed bramkarza, któremu udało się odbić przed siebie pierwszy strzał, wtedy jednak piłka znalazła się pod nogami gracza gospodarzy, który umieścił ją w nie strzeżonej już bramce. Warto podkreślić na koniec znakomity doping kibiców, których z obydwu stron nie zabrakło, dlatego na stadionie ani przez moment nie było cicho. 

Wicher niestraszny
Udany występ zaliczyła u siebie Jutrzenka Cegłów. W spotkaniu z Wichrem Sadowne, mimo że przegrywała 0:1, po ostatnim gwizdku mogła cieszyć się ze zwycięstwa 4:2. Tylko początek był dla graczy z Cegłowa trudny, później coraz bardziej się rozkręcali. Bramkę stracili w 20 minucie, jednak szybko odrobili straty za sprawą M. Wadasa, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym rywala i wpakował piłkę do siatki. Drugiego gola dołożył po strzale z rzutu wolnego. W pierwszej połowie spotkania doczekaliśmy się jeszcze jednej bramki, której autorem był K. Branicki, który dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego zamienił na gola strzelonego głową. Do gwizdka było więc 3:1 dla Jutrzenki. W drugiej części kopię swojej własnej bramki wykonał K. Branicki, także trafiając głową po rzucie rożnym. W końcówce piłkarzom Wichra udało się jeszcze zmienić końcowy rezultat meczu, jednak dla gospodarzy nie miało to już żadnego znaczenia. Zakończyli mecz z cennym kompletem punktów, tym cenniejszym, że zdobytym w ostatniej kolejce rundy jesiennej.

Czarna passa
O podobnym szczęściu nie może natomiast mówić Tygrys Huta Mińska, który przegrał na wyjeździe 0:2 z Podlasiem Sokołów. Wprawdzie nie grali ostatniego meczu kolejki, bo zostało im zaległe spotkanie z Czarnymi Węgrów, ale to żadne pocieszenie, ponieważ klub z Węgrowa jest liderem tabeli. Spotkanie w Sokołowie Podlaskim od początku było wyrównane, raz jedna ekipa miała przewagę, raz druga, ale wynik otworzyli gospodarze w 16 minucie. Kilkoma podaniami ograli obronę Tygrysa i lobem pokonali bramkarza. Goście jednak nie podupadli jeszcze na duchu i już kilka chwil później mogli wyrównać, jednak znakomicie interweniował golkiper drużyny z Podlasia. Im bliżej końca połowy, tym bardziej gra toczona była pod dyktando gospodarzy, którzy jeszcze przed przerwą podnieśli wynik meczu. Utrzymał się on aż do końca, chociaż więcej sytuacji bramkowych miało Podlasie. Tylko nieskuteczności napastników oraz dobrym interwencjom bramkarza gracze z Huty Mińskiej zawdzięczają to, że nie ponieśli bardziej dotkliwej porażki.

Numer: 46 (893) 2014   Autor: (łk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *