Wzięli i napisali

Nie mam nawet z kim przegrać - mawiał niegdyś Donald Tusk pytany o prognozy wyborcze oraz ewentualne zagrożenie ze strony opozycji. Z podobnym przekonaniem do jesiennych wyborów wydaje się podchodzić urzędujący burmistrz Marcin Jakubowski. Niesiony propagandą sukcesu, otwiera coraz to nowe place zabaw, sadzi kwiatki, buduje fontanny, organizuje festiwale, raczy nas swoimi zdjęciami z uroczystości, na których się pojawia wbijając przy tym szpilę czyhającym na jego ewentualne potknięcia radnym opozycji, która poza kilkoma wyjątkami raczy sama nie wiedzieć do końca po której stronie stoi i o czyje interesy deklarowała się dbać...

Ludzie jak woda

Wzięli i napisali / Ludzie jak woda

Nikt rzecz jasna nie liczy kosztów upiększania miasta, które w okresie burmistrzowania Pana Marcina spowodowało zwiększenie długu publicznego z 7,7 mln pln w 2010 roku do planowanych 38,5 mln pln w 2014 a prognozy w tym zakresie zamiast ograniczać zadłużenie przewidują jego stałe powiększanie. Rzecz jasna chwalić należy dużą dbałość o estetykę naszych ulic czy budynków publicznych, jak też urozmaicanie mińszczanom czasu poprzez realizowane z coraz większym rozmachem festiwali muzycznych lecz jak mawiał Milton Friedman „Nie istnieje coś takiego jak darmowe obiady”. Rosnący z roku na rok deficyt w budżecie miasta bazującym na pożyczkach spłacanych z kolejnych pożyczek, gdzie niektóre z nich mają termin spłaty do 20 lat i mają być sfinansowane z wypuszczania kolejnych obligacji nieuchronnie prowadzi nasze miasto w sidła spirali zadłużenia. Ciekawe tylko czy znajdzie się jakiś lokalny Jan Vincent Rostowski, który dzięki kreatywnej księgowości umiejętnie zamiecie sprawę pod dywan? Jest taka chińska anegdota: Naprzeciw klasztoru męskiego stoi klasztor żeński. Nie ma w tym nic złego. Ale może być. Przewodniczący rady Dariusz Kulma pełniący jednocześnie funkcję prezesa Stowarzyszenia „Ścieżki Nieskończoności” zdaje się być jednym z największych beneficjentów hojności burmistrza w sektorze wykonywanych zadań publicznych. Nie ma w tym nic złego. Ale może być... W poprzednim roku otrzymał na podstawie zarządzenia burmistrza dofinansowanie na realizację zadań publicznych w dziedzinie kultury i sztuki w kwotę 57 tys. zł. Konia z rzędem temu, kto na stronie internetowej BIP UM znajdzie ogłoszenie dotyczące warunku składania ofert na dofinansowanie. W tym roku poprawił kwotą 14 tys. zł otrzymaną celem dofinansowania w organizacji wyjazdowych szkoleń dla nauczycieli i wychowawców. Nie ma w tym nic złego. Ale może być. Powstaje bowiem pytanie, gdzie przebiega granica między obszarem niezależności działań radnego, a grząskim terenem styku polityki i biznesu. W jakim stopniu na decyzje i działania Kulmy wpływ ma perspektywa otrzymania dofinansowania na prowadzone przez niego stowarzyszenie lub jego brak? Dowodzi to faktu, że można mieć czyste ręce, lecz stać po kolana w błocie. Zapewne wraz z nadejściem jesiennej ramówki politycznej gorącym tematem znów stanie się afera
taśmowa oraz jej kolejni bohaterowie. Musicie bowiem pamiętać drodzy mińszczanie, że pracownik Urzędu Miasta Mińsk Mazowiecki nagrywał polityków zanim to stało się modne. Różnica polegała na tym, że rok temu nikt nie pytał, kto nagrywał i po co oraz kto przekazał nielegalne nagrania prasie, lecz z miejsca zajęto się rozliczaniem uczestników rozmowy, co doprowadziło do zmiany składu komisji rewizyjnej. /.../ A co na to wszystko ludzie? Ludzie są jak woda dają się nabierać.

Od redakcji. Miejmy nadzieję, że tym razem rozwodniona władza nie nabierze wyborców. Tym bardziej, że rozważania autora pochodzą sprzed publicznego ujawnienia Anny Czyżewskiej.

Numer: 41 (888) 2014   Autor: Adam Laskowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *