Ostatni tydzień przyniósł koniec dobrej passy Płomienia Dębe Wielkie, który zremisował u siebie z Kosovią Kosów Lacki 1:1. Trudno jest jednak tutaj mówić o jakiejś tragedii. Przecież do tej pory dębski klub wygrywał wszystko, nierzadko z bardzo wysokim rezultatem bramkowym, a remis to przecież także wynik punktowy
Płomienna niemoc
Początek meczu był bardzo wyrównany, chociaż z minimalną przewagą Płomienia, który z minuty na minutę co raz bardziej się rozkręcał. Wynik spotkania pozostawał jednak taki sam jak na początku. Od pewnego momentu na trybunach dało się słyszeć co rusz głosy zdziwienia, że ich klub jeszcze nie trafił do siatki rywala. Kibice, aż nazbyt rozpieszczeni ostatnią grą, chyba nie brali pod uwagę innego scenariusza niż pewne zwycięstwo. Przy bardzo głośnym dopingu najbardziej zagorzałych fanów Płomienia udało się wreszcie strzelić upragnioną bramkę. Po ładnej dwójkowej akcji piłkę między słupkami umieścił D. Głuchowski. Do przerwy było więc 1:0 dla gospodarzy. W drugiej połowie należało jeszcze tylko podwyższyć wynik. Ekipa z Dębego Wielkiego wzięła się do tego zadania z dużą śmiałością. Ich przewaga była teraz wyraźniejsza, a pod bramką rywala często panowało zamieszanie. Gola jednak nie udało się strzelić. Przeciwnik natomiast nie próżnował. W czasie jednej z jego akcji przy polu karnym Płomienia sędzia zdecydował się wrócić do faulu popełnionego chwilę wcześniej. Wielu uznało tę decyzję za kontrowersyjną, a jeszcze większe emocje wzbudziła po tym, jak piłkarze Kosovii strzelili dzięki niej bramkę. Ekipa z Dębego Wielkiego rzuciła się natychmiast do ataku. W ciągu dziesięciu minut, jakie pozostały do końca, miała kilka znakomitych sytuacji bramkowych, ale zawiodła skuteczność. I to na nią... i na pracę sędziego najbardziej narzekać będą kibice, piłkarze i trener.
Równie emocjonujący mecz rozgrywał się w tym samym czasie w Siennicy. Tamtejszy Fenix podejmował u siebie Watrę Mrozy, był to więc mecz derbowy. Korzystniej zaczęli gospodarze, ponieważ już po kilkunastu minutach prowadzili 1:0. Akcję po rzucie wolnym wyzyskał trener A. Sieradzki. Ich radość trwała krótko, bo po zaledwie kilku minutach rywale odpowiedzieli golem M. Staski, który wykorzystał błąd stojącego na bramce M. Gawina i umieścił piłkę w bramce. Do końca pierwszej połowy lepsi byli mrozianie, którzy mieli kilka dogodnych sytuacji, których jednak nie potrafili zamienić na gola. W drugiej części spotkania goście mieli sytuację, która mogła zadecydować o wyniku w meczu, ale M. Staska spudłował do pustej bramki. Jeżeli więcej z gry mieli zawodnicy z Mrozów, to stałe fragmenty były z pewnością domeną gospodarzy. Po jednym z rzutów rożnych P. Markowski zgrywa piłkę głową, a R. Rawski bezlitośnie pakuje ją do bramki. Derby okazały się zwycięskie dla sienniczan, jednakże obu ekipom można pogratulować dobrej postawy i stworzenia ciekawego widowiska. Także kibice z obydwu stron przyczynili się do stworzenia boiskowego klimatu.
Trzeba wreszcie wspomnieć o końcu czarnej serii Victorii Kałuszyn. Zajmująca ostatnie miejsce w tabeli, przegrywająca mecz za meczem i trapiona kontuzjami Victoria wreszcie zdołała się podnieść. Piłkarze z Kałuszyna wybierali się do Miastkowa Kościelnego, aby dać kibicom jakieś powody do radości. Gospodarze wydawali się lekceważyć rywali, natomiast kałuszynianie wręcz przeciwnie – postanowili walczyć do upadłego. Taka postawa dała pozytywne rezultaty w 30 minucie meczu, kiedy to piękną bramkę zaliczył J. Gójski strzelając z daleka – nie do obrony. W drugiej połowie piłkarze Victorii mogli jeszcze podwyższyć wynik, trafili jednak dwa razy w słupek. Spotkanie zakończyło się więc ciężko wywalczonym zwycięstwem 1:0 i zdobyciem kompletu punktów.
Numer: 40 (887) 2014 Autor: (łk)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ