Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki barbarzyńców

O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa, / W brązie zachodu kute wieczornym promieniem,/ Nad wodą, co się pawich barw blaskiem rozlewa, / Pogłębiona odbitych konarów sklepieniem – pisał symboliczny Staff. Jednak nawet poeci nie przewidzieli, że drzewa nie tylko będziemy podziwiać, ale o nie walczyć. Jeszcze obrońcy przyrody tylko narzekają, ale kto wie, czy nie dojdzie do realnych protestów przeciwko barbarzyńskiemu ich wycinaniu.

Drwale – wandale

Mińsk Mazowiecki barbarzyńców / Drwale – wandale

Ostatnio miński burmistrz nakazał owinięcie koron drzew przy ul Kościuszki. To przez gawrony, które nie bacząc na przechodniów i samochody, robiły swoje. Niestety, drzewa przed dawnym hotelem FUD, a dzisiaj Wspólnotą Mieszkaniową – Centrum oraz przed bazą straży miejskiej nadal służą ptakom, które nie mają ochoty wyprowadzić się z centrum miasta.

Najlepiej byłoby je więc wyciąć, ale tylko nielicznych interesuje betonowa pustynia, jaka na przykład powstała w latach 90. na części ul. Piłsudskiego. Podobno burmistrz Grzesiak robił wszystko, by posadzić tam nowe drzewa, ale kupcy woleli obszerny i wolny od ptasich odchodów parking.

Brak miejsc postojowych jest zmorą miasta, ale ich budowa kosztem zieleni zakrawa na barbarzyństwo. Oto kilka przykładów. Naprzeciwko Urzędu Skarbowego powstał parking na 33 miejsca. Oczywiście po wycince większości drzew i zieleni. A było to jedno z najbardziej zielonych i przyjaznych miejsc, jak piszą na forach mińszczanie. Przy okazji dochodzą do wniosku, że w dobie internetu, kiedy wręcz zachęca się podatników do rozliczania się drogą elektroniczną, parkingi w okolicy US nie są potrzebne.

Była zielona enklawa na Starym Rynku, ale przeszkadzała tak bardzo, że ją zlikwidowano. Komu? Architektom doradzającym burmistrzowi, na zasadzie motta wprost od Młynarskiego – co by tu jeszcze spieprzyć, panowie... Uzasadniają to zazwyczaj przesłaniem, że... przedmiotowa inwestycja nie wpłynie niekorzystnie na środowisko naturalne. Podniesie walory użytkowe i estetyczne ulicy, przyczyni się do poprawy warunków użytkowania i dostępu do urzędów państwowych w centrum miasta Mińsk Mazowiecki.

Tak zrobili na Kościuszki i Daszyńskiego, przy Konstytucji 3 Maja, robiąc miejsce na parking, a ostatnio przy ul. Tuwima, gdzie kikuty drzew straszą przechodniów, bo wyglądają jak zombi. Mińsk staje się coraz bardziej goły, betonowy, zakostkowany, nieprzyjemny. Taki jest nie tylko deptak Marszałka, ale coraz więcej ulic.

Niedługo nasi specjaliści od zielonych trupów wezmą się za park, bo przecież każdy
widzi, że jest tam zdecydowanie za dużo drzew, które zaciemniają umysły spacerowiczów, a może i dyrekcji MDK . Nie można dopuścić, by natura rosła bez przeszkód. To za piękne, niedopuszczalne z logicznego punktu widzenia.

Mają rację, niech rżną jak leci, bo przecież zieleń to ewentualne schronienie dla zboczeńców, pijaków i łajdaków. Ot na przykład dodatkowy parking można urządzić obok wieży ciśnień, której nikt nie chce wydzierżawić. Oczywiście pozbawiając teren drzew, bo przecież nie można niczego zaprojektować inaczej, jak tylko z demolką.

Podobno jesteśmy myślący i ucywilizowani, więc możemy pomyśleć o parkingach podziemnych lub wybudowaniu (nawet w ramach współpracy publiczno-prywatnej) parkingu nadziemnego. Wtedy zniknie problem odpowiedzialności zarządcy parkingu za przygniecione konarami auta, jak to się stało nieopodal mińskiej fontanny na placu przy rondzie Hallera. Ba, nawet kostkę można uekologicznić, wybierają dziurawkę z oczkami na kwiaty czy chociażby trawę.

W innych miastach jakoś drzewa rosną, nie spadają masowo na samochody i samorządy nie bankrutują z powodu odszkodowań, więc da się to zrobić. Trzeba tylko chcieć.

– Nasze miasto zawsze było dziwne, bo poprzedni wieczny burmistrz miał bzika na punkcie rond, a obecny na punkcie parkingów i już niektórzy mówią na niego parkingowy – ironizują na mińskich forach, ale jakoś nikt nie protestuje, kiedy powstają nowe bezdrzewne osiedla. I wkurzają się, bo poprzednik przez 20 lat wyrżnął mniej drzew niż obecny przez parę lat. Słowem goli miasto jak fryzjer rekruta w wojsku, a zielonych trupów coraz więcej...

Numer: 6 (853) 2014   Autor: Janko Fridayski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *