Powiat mińskiDRODZY CZYTELNICY

Zachowania niosące zło można piętnować na poważnie, jednak analityczne pokazywanie kanalii staje się z czasem nudne. Adresaci takiej krytyki też w końcu sztywnieją i nabierają wody w usta, starając się dowieść, że to oni mają rację. A jak im się bardziej przypiecze, wysyłają krytyka do specjalisty. To metody stare jak polityka, więc lepiej sytuację po prostu obśmiać słowem lub obrazem. Kpina zakrapiana absurdem zawsze przynosi oczekiwane skutki...

Miny z kpiny

DRODZY CZYTELNICY / Miny z kpiny

Nic lepszego człowiek nie może zrobić człowiekowi, niż uwolnić go od bólu i nic gorszego, niż mu ból zadać – twierdzi mistrz absurdu. Tutaj Mrożek jest poważny jak ogłaszający konkurs na polskiego Heroda 2013 roku. Właśnie 28 grudnia w dniu symbolicznej rocznicy rzezi niewiniątek zakończył się ten ponury plebiscyt, a wygrał go bezapelacyjnie... Donald Tusk. Za co? W 2013 roku miał on szansę powstrzymać zabijanie małych Polaków, ale z niej nie skorzystał. Nie chciał jako premier i jako szef partii, która lawiruje między konformizmem a populizmem.

Oportunistycznie zachowania można mnożyć także w Polsce lokalnej, a dobitnym ich przykładem są mińscy decydenci. Wystarczy tylko przypomnieć ostatnio zawarty układ między radnymi Kucia i Kulmy, by ochronić Jakubowskiego. Wystarczy obejrzeć miny ludzi traktującej plwociny jak deszcz, by dostać odruchu wymiotnego.

Kiedyś walki na górze dotyczyły zazwyczaj polityków, a dziś przenoszą się na ludzi mediów. Zauważył to gość minionego powiatowego forum kultury, ale nawet Sianecki nie mógł przewidzieć, jak dalece dziennikarskich celebrytów wkurzą resortowe dzieci. Kim one są? Córkami, synami działaczy, funkcjonariuszy PZPR i bezpieki ustawione w życiu dzięki koneksjom, a potem pieniądzom i grubej kresce. Właśnie dlatego tak zdecydowanie są przeciwne dekomunizacji i lustracji, szydzący z patriotyzmu, polskich tradycji i w ogóle z polskości. Niebezpieczne, bo usytuowane w opiniotwórczej prasie, a przede wszystkim w telewizji i stacjach radiowych. Na okładce ostatniej książki widzimy Olejnikową, Michnika, Solorza, Paradowską, Baczyńskiego, Lisa i Żakowskiego.

Najbardziej nie podobała się dwom ostatnim, więc Lis nazwał autorów książki żulami z prawicowego lumpeksu, a Żakowski pozwał wydawcę do sądu.

Ma więc książka całkiem darmową promocję, ale nie o to tu chodzi. Bardziej o sprawiedliwość wobec idei i faktów. A te są takie, że tzw. liberałowie nie lubią objawów niezależnych myśli. Lubią tylko dyskusje z im podobnymi, bo wtedy nie trzeba się wstydzić.

Wspomniany Sianecki mieszkający od urodzenia do 9 lat w Mińsku Mazowieckim też mógłby się oblać rumieńcem, gdyby ktoś wypomniał mu ubecką karierę jego ojca. Ten – jak piszą na forach – pracował w komórce SB prześladującej duchowieństwo i wierzących aż do 1990 r. Podobno zaangażowanie w pracę przynosiło mu szybkie awanse, pochwały i nagrody. Kto wie, czy pan Tomasz nie znajdzie się na kolejnej okładce Frondy...

Na naszej pierwszej w 2014 roku okładce mogło być wszystko, a szczególnie mińskie wydanie gender. Nie będzie, choć dary władzy są tak złudne, jak płeć kulturowa. Biskupi tym razem mają rację, choć jak zwykle przesadzają. Mogliby przemilczeć genderyzm jak pedofilię czy własny wkład w demografię i byłby spokój. Nie dali rady i ten lewacki potwór będzie ich bezczelnie gryzł. Tak, transwestyci, homosie i lesbijki nie odpuszczą, zanim nie będą mieli równych praw z normalną większością.

Dlatego trzeba z nich kpić na każdym kroku, jeśli tylko pokażą publicznie swe seksualne fobie. Z władzy również, gdy koryto przysłoni jej wyborców.

***

Wszystkim naszym czytelnikom i widzom, przyjaciołom, fanom, reklamodawcom i darczyńcom dziękujemy za przysłane życzenia świąteczno-noworoczne, życząc spełnienia pragnień w 2014 roku. A niektórym zazdrośnikom, wrogom i konkurentom dziękujemy za nieprzekraczanie granic przyzwoitości.

Numer: 1/2 (848/849) 2014   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *