Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki sesyjny

Wreszcie się udało i rada miasta odwołała z funkcji wszystkich członków komisji rewizyjnej. Co ciekawe - na wniosek radnego Lipińskiego, który był jednym z rewidentów władzy wykonawczej. Dość słabym i może dlatego zadziałał tak jednoznacznie i destrukcyjnie, pozbawiając samorządu organu kontrolnego do prawie końca roku. Poparło taki pat 12 radnych – wszyscy z klubu PO i większość z Mińskiego Forum.

Rewizja na odpad

Nie wszyscy byli za odwołaniem całego składu komisji rewizyjnej. Kuć na przykład dążył do unicestwienia tylko Ślusarczyka, Błaszczaka i Milewskiej-Stasinowskiej. Za co? Nie za to, że przyczynili się do wysłania doniesienia rzecznikowi dyscypliny finansowej, a za łamanie zasad statutu imetody działanie uwłaczające honorowi rady miasta. Tak cedząc słowa uzasadniał w imieniu klubu PO radny Kuć, który naiwnie tłumaczył, ze rozmowa w czasie przerwy nie była prywatną, bo odbywała się w urzędzie i dotyczyła spraw samorządu. Jeśli tak, to nie powinno być problemu z nagrywaniem tajnych narad klubu PO w gabinecie burmistrza i zleconych zadań dziennikarzom tzw. prasy lokalnej.

Kuć posunął się jeszcze dalej, przekraczając granicę godności osobistej kilkorga radnych. Szczególnie radnej niezależnej jaką postanowiła być Krystyna Milewska Stasinowska, której cechy charakteru Kuć powielił za Łukaszem Sokołowskim plującym na swoją dyrektorkę i jej męża w liście opublikowanym w jednej z darmowych reklamówek.

Nic dziwnego, że radna przeszła do kontrataku, pokazując prawdziwe intencje zarówno nieudacznika Sokołowskiego jak i dziennikarek brukowców. Przy okazji wyraziła chęć dalszej pracy w komisji rewizyjnej, która tylko w mocnym składzie jest w stanie powstrzymać uzurpatorskie działania burmistrza i jego ludzi. By w niej pozostać, zrzekła się przydziału do komisji oświaty, co powinno się ziścić dopiero na sesji grudniowej, jeśli przewodniczący nie zdecyduje o nadzwyczajnym posiedzeniu radnych. Podobnie zrobił radny Gryz, który na razie nie należy do żadnej komisji stałej, a więc lamie statut rady miasta.

W sprawie zmian w komisjach wypowiedział się także radny Ślusarczyk, ubolewając z powodu wrogości wśród radnych, przez którą nie da się pracować. Niczym Rejtan bronił honoru radnych opozycyjnych, a szczególnie swoich czystych intencji i oddawał się do dyspozycji rady. Podobnie radny Błaszczak, któremu nie podoba się tłamszenie ludzi za ich ciężką pracę. Inaczej zaś radny Góras, który wypomniał Kuciowi grę polityczną i krytykę burmistrza Grzesiaka w imię stricte politycznych celów.

W grę włączył się burmistrz Jakubowski, bo jak twierdził, nie może być obojętny wobec ataku na miejski zarząd PO. Tym razem w sprawie głoszenia prawdy próbował się wyręczyć Machiavellim, ale wyszło mu jak zawsze – słabo i niedorzecznie, choć guru realnej polityki zapewne byłby zadowolony z mińskiej władzy, która bez pardonu wprowadza w życie jego doktrynę o celu uświęcającym środki.

– Sprawy zaszły za daleko i nie wiem, co mam robić, jak głosować – wyznał przewodniczący Dariusz Kulma, gdy padł wniosek Leona Jurka o powołanie komicji doraźnej i po daremnej próbie pogodzenia zwaśnionych stron.

W takiej atmosferze pat rewizyjny stał się faktem i nie wróży dobrze samorządowi. Będzie jeszcze ciekawiej, gdy do pracy weźmie się prokuratura i rzecznik dyscypliny finansów publicznych. Wtedy trzeba będzie odwołać całą radę miasta, bo w obecnym składzie jej obrady są groteska w brukowym wydaniu.

Numer: 44 (839) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *