Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki sesyjny

Nic nie wskazywało, że kilka dni po obradach komisji rewizyjnej wybuchnie skandal. Musiało do niego dojść, bo był ukartowany. Okazało się, że po ogłoszonej przerwie pracownica obsługująca radnych nie wyłączyła dyktafonu i tajna dyskusja trojga rewidentów stała się jawna. Wykorzystał ten fakt burmistrz, udostępniając nagranie prasie. Tytułu nie chciał ujawnić, ale to nieważne. Bezprawiem jest, że udostępnił prywatną rozmowę mediom i za ten czyn będzie odpowiadał przed prokuratorem, a w konsekwencji przed sądem. Zniesławieni radni na pewno mu tego nie odpuszczą...

Łgarzom nie odpuszczą

Krążące od środy w sieci nagranie przerwy w obradach komisji rewizyjnej nie pozostawiało alternatywy ani mińskiej władzy, ani oplutym radnym. Ktoś musiał rozpocząć dyskusję w czasie poniedziałkowej sesji i dać upust wzajemnym żalom i oskarżeniom.

Zaczęła grupa burmistrza wnioskiem radnego Kucia, by podyskutować nad uchwałą KR zawiadamiająca rzecznika dyscypliny finansów publicznych o podejrzeniu jej naruszenia.

Zamiast dyskusji Kuć odczytał stenopis rozmowy radnych Ślusarczyka i Milewskiej- Stasinowskiej z radnym Błaszczakiem, którego namawiali do utrzymania pionu, czyli głosowania za podjęciem uchwały. Spocony aktorstwem Kuć wywarł na sali mieszane odczucia, ale nikt mu nie przerwał ani nie wyklaskał. Dziwny był to spokój, ale na pewno nie przed burzą. Jeśli już to w sKućonym szambie, do którego rzecznik Jakubowskiego próbował zepchnąć troje radnych z KR.

Bronili się, ale z asertywnością bliską zera. Najpierw radny Ślusarczyk nazwał skandalem czytanie prywatnych rozmów, bo przez takie zabiegi czuje się podsłuchiwany, a nawet inwigilowany, a radny Błaszczak dopytywał zaś, dlaczego Kuć nie czyta stenopisu z całości obrad komisji.

Napastującego Kucia i wtórującego mu Jakubowskiego nie zbiła z pantałyku nawet radna Milewska-Stasinowska oznajmując, że sprawę wycieku nagrania oddała do prokuratury. Ba, burmistrz łgał jej prosto w oczy, że nie było ogłoszonej drugiej przerwy, a nagranie przekazał na wniosek udostępnienia informacji publicznej, czyli jawnej. Nie może powiedzieć, kto wnioskował, ale, skoro radna wie, komu ją wydał, to po co pyta...

Szytą grubymi nićmi prowokacje podsycał wciąż Kuć, czytając oświadczenie mec. Domalewskiego, który zrezygnował z pomagania upolitycznionej Mazovii. Pomagał mu naiwnie radny Mirecki, wplątując do sprawy polityczny wątek szantażu zdjęciem, na co ostro zareagował radny Leon Jurek. A radna Rombel się zawstydziła, martwiąc się, że już nie będzie mogła z nikim po przyjacielsku pogadać ze względu na podsłuch w urzędzie miasta. Jeszcze dalej poszedł radny Gryz, snując dywagacje o radnych w pacie, przekupionym Błaszczaku i blamażu komisji rewizyjnej. Teraz sam chce do niej należeć, by wyrównać siły.

Jakby tego było mało, rozpędzony Kuć wnioskuje o odwołanie trojga członków KR, czyli Ślusarczyka, Milewskiej i Błaszczaka. Twierdził przy tym, że są oni niekompetentni i przynoszą wstyd miastu.

Przewodniczący Ślusarczyk ostrzegał Kucia, że za dużo sobie pozwala, w komisji słabo pracuje i sam siebie powinien odwołać.

Kabaret? Raczej tragifarsa wpływająca na dalszy rozwój miasta. Tym bardziej, że pilnujący prawa Kuć nie podpisał w porę uchwały KR, a podczas sesji domagał się dołączenia do uchwały odrębnego głosu. Zresztą swój podpis warunkował podpisem Ślusarczyk pod protokołem zawierającym stenopis dyskusji w czasie przerwy. Nic dziwnego, że się nie doczekał, bo według statutu miasta protokół się najpierw przyjmuje większością głosów, a potem podpisuje go przewodniczący komisji.

Afera żywi się sama, więc jej ciąg dalszy na pewno nastąpi. Jedno jest pewne, rewidenci Jakubowskiemu, Celejowi i Kuciowi nie odpuszczą. Oni o tym wiedzą, więc będą nadal kłamali i prowokowali, by nie dopuścić do wygaszenia mandatów i odsunięcia od koryta.

Numer: 39 (834) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *