To już po raz piąty niosły się po Mińsku Mazowieckim mocne brzmienia instrumentów dętych. Ich źródła tym razem trzeba było szukać nie na Starym Rynku a na placu przed pałacem Dernałowiczów. Piąty festiwal orkiestr dętych był idealną okazją na otwarcie w końcu wyremontowanego dziedzińca.
Dęte jak magnes
Festiwal orkiestr dętych to ciekawy pomysł Mińskiego Towarzystwa Muzycznego i kapelmistrza mińskiej orkiestry Marcina Ślązaka. Dzięki nim mińszczanie co lato mają okazję poczuć siłę kapel, które zwykle towarzyszą strażakom ochotnikom. W dętych dźwiękach rozkochiwały ich zespołu niemal z całej Polski. W jubileuszową, piątą edycję na scenie pojawiły się orkiestry z Wieniawy (woj. mazowieckie), Krasocina (woj. świętokrzyskie) i Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie) oraz gospodarze, czyli Orkiestra Dęta Miasta Mińsk Mazowiecki.
Zanim jednak rozpoczęły 3-godzinny koncert, przemaszerowały ulicami miasta – Topolową, Szczecińską, Chełmońskiego i Piłsudskiego. W drodze pod pałac towarzyszyli im zaciekawieni mińszczanie oraz urocze mażoretki z krasocińskiego Aplauzu i małe tancerki z zespołu ZEZ z Jastrzębia Zdroju (woj. śląskie). Przy takiej oprawie chłodna już wieczorna aura nie miała szans przegonić sprzed sceny mińszczan.
Ruchem na niej kierował Andrzej Krusiewicz, a przerwy między występami poszczególnych orkiestr wypełniały tanecznie dziewczęta z ZEZ-u. Rozbrzmiały marsze, klasyki muzyki filmowej, poważnej, a nawet ludowej w nowej aranżacji. Nie zabrakło znanych przebojów, w tym Agnieszki Osieckiej i Maryli Rodowicz. I z każdym nowym dźwiękiem słuchaczy przybywało.
Siłę orkiestr można było jednak poczuć dopiero wieczorem, gdy przystąpiły do wspólnego występu. Z poczwórną mocą rozbrzmiało „The glory of love”, „Kocham cię życie” z mocnym wokalem Olgi Wądołowskiej i marsz „Szlakiem Brdy”, przy którego dźwiękach oraz aplauzie publiczności połączone kapele opuściły plac. Wrócą za rok, by kolejny raz pokazać mińszczanom co potrafią.
Numer: 36 (831) 2013 Autor: Justyna Kowalczyk
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ