Hadziukowa z Rancza byłaby wniebowzięta, widząc serowy festyn w Rososzy. Ma na szczęście kontynuatorkę, która prześcignęła ją z promocją koziego biznesu. Dzięki otwartym festynom fani potraw naturalnych mogą je nie tylko zajadać się potrawami z sera, ale także integrować się przy muzyce na dziewiczym łonie natury...
Ser na żer
Na doroczne Dni Sera w gospodarstwie ekologicznym Grajan w Rososzy goście zjeżdżali się dwukrotnie. W piątek grupa seniorów z Siennicy uczestniczyła w warsztatach serowarskich, a w niedzielę spotkali się na pikniku, by w pierwszy rzędzie doświadczyć premiery sójki Lazarusa, czyli historycznego połączenia pierogowego ciasta z kozim twarogiem wzbogaconym rodzynkami. Premierowy hit nie wygrał jednak konkursu na serową potrawę. Smaczniejsze były – zdaniem nie tylko jurorów – koreczki serowe i sałatka jarzynowa z dodatkiem kilku rodzajów sera.
Niestety, nie ogłoszono zwycięzców zawodów dojenia kóz, bo mimo nawoływań prowadzącego Tadeusza, chyba nikt nie chciał wylewać dodatkowego potu.
Upał dawał się we znaki także artystom, a szczególnie Cegłowianom śpiewającym ludowe pieśni z różnych regionów kraju. Niektóre dość sprośne, co jednak nie przeszkadzało najmłodszym członkiniom zespołu. Mają jeszcze czas na zrozumienie sensu metafor o utraconym wianku w słodkich objęciach natury. Nie miało z tym problemu trio ONE i ON serwujące nostalgiczne, ale rytmiczne covery lirycznej muzy, a już całkiem do tańca i z basami zagłuszającymi beczenie kóz zaśpiewał Łukash, a po nim Powsinogi.
W międzyczasie scenę a Rososzy odwiedzili wszędobylskie vipy w nieustannie modnych granatowych garniturach. Latem są bardziej chabrowe, co nie zmienia ich przylepionych, nie naturalnych min, a szczególnie uśmiechów. Zresztą, sami zobaczcie w reportażu filmowym...
J. Zbigniew Piątkowski
REPORTAŻ TV
Numer: 35 /1298/ 2022 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ