Co miasto może zrobić za 240 tysięcy złotych? Niewiele, ale burmistrz Jakubowski trąbi wszem i wobec, że właśnie taka kasa pomoże partnerskiej Borodziance. A może byłoby bardziej pijarowo, gdyby pojechał z radnymi i urzędnikami odgruzowywać ukraińskie ulice...
Owoce pomocy
Od początku wojny w Ukrainie mińszczanie wpłacali na konto miasta pieniądze. Dzięki datkom możliwa była pomoc gościom z Ukrainy uciekającym przed dramatem wojny. Nie tylko, bo filantropami okazali się goście balu, którzy hojnie wspierali pomysł odbudowy Borodzianki. Uzbierali w sumie 240 000 złotych, ale potrzebna była uchwała rady, by pieniądze trafiła na konto ukraińskiego samorządu.
Podczas nadzwyczajnej sesji on-line burmistrz Jakubowski nie przedstawił całkowitego rozliczenia zbiórki. Wiadomo tylko tyle, że te ok. 50 000 dolarów to pieniądze, które pozostały po wydatkach na pomoc Ukraińcom w Mińsku Mazowieckim uzupełnione o dotację z MKRPA. W sumie symboliczne, bo władze Borodzianki mają znacznie większe potrzeby, a na pomoc rządu nie mogą liczyć.
Skoro nie możemy dać więcej kasy, to może trzeba ogłosić akcję fizycznej pomocy. Tylu wśród nas filoukrainów, ze na pewno nie dadzą się długo prosić, by w roboczych strojach stawić się na ulicach Borodzianki i je wysprzątać. Mogą też pomóc firmy dysponujące sprzętem do usuwania gruzu, a jeśli nie, to kilka kruszarek moga po prostu kupić i wysłać...
To tylko pomysły na gorąco, ale przecież mamy tak empatyczne władze, że zapewne same cos wymyślą, prócz niewiele wartych, choć propagandowych symboli (jaz)
Numer: 30 /1293/ 2022 Autor: (jaz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ