Paradoksy nas dopadają niczym ćmy ognistą świecę. Jak wiadomo, ale wyraźnie nie wszystkim, mamy już drugi numer naszego tygodnika w wydaniu cyfrowym. Tymczasem z gmin płyną potokiem ogłoszenia do wydrukowania w prasie. Za późno, drodzy urzędnicy i wasi zwierzchnicy – trzeba było pomyśleć wcześniej i wykupić proponowane minimum, czyli 50 stron rocznie. Teraz ogłaszajcie się w nieświeżych biuletynach, czyli waszych tubach propagandowych...
Czujki plujki
Los bywa przewrotny... Oto taki wielki redaktor Lis okazał się bezwzględnym kabotynem. Medialnym oszołomem był od dawna, rywalizując z niejakim Durczokiem, ale – jak widać – prześcignął go o tysiące długości swego niewyparzonego jęzora.
Paradoksalnie, ja go trochę rozumiem, bo też przez te prawie 27 lat miałem do czynienia z nieudacznikami, zawistnikami i roszczeniowcami. Trzeba było mieć nerwy jak postronki, by nie wybuchnąć i wywalić na zbity pysk. Najlepszą jednak metodą było niedrukowanie zgniłych tekstów, co skutecznie odpędzało natrętów. Nigdy jednak nie posunąłem się do jawnego mobbingu, choć jedna z adeptek dziennikarstwa miała wrażenie, że wszyscy podziwiają w myślach wielkość jej biustu. Skończyło się na lewych zwolnieniach od... psychiatry, ale równie dobrze mogło w sądzie. I jak się wtedy bronić, panowie, którzy sami przyznaliście, że było na co popatrzeć. Tak więc ja Lisa rozumiem, ale nie mogę pojąć jego naiwności podczas zatrudniania tzw. wyzwolonych babsztyli.
A co z historią i polityką? Jeszcze raz się okazało, że decydenci nie są warci funta kłaków. Co prawda ostatnio nasz prezydent i premier upomnieli się o uczczenia ludobójstwa ponad stu tysięcy wołyńskich Polaków, ale – o, kuriozum – nie wezwali ukraińskiego Zielińskiego (a nie jakiegoś Zełenskiego – jak z angielska piszą durnie) do pokuty i pielgrzymki na kolanach po miejscach, gdzie ich przodkowie gwałcili, rąbali siekierami i rżnęli piłami polskie dzieci i kobiety. Nie zająknęli się nawet, że rok 2022 jest na Wołyniu rokiem UPA... Zapłacicie, za tę obłudę, oj zapłacicie...
Tymczasem, jak podają niezależne źródła, na Ukraine ciągną palety pełne zachodnich samochodów. Kolejka na granicy sięga kilkudziesięciu kilometrów... Tu trzeba zapytać, co to za wojna, że w jej szpony pchają się całkiem dobrowolnie ci, których matkom, żonom i dzieciom pomagamy...
***
Nigdy nie chciałem stoczyć się wizualnie i merytorycznie do poziomu medialnego bruku. Nigdy nie pozwoliłem, by nasz tygodnik zamienił się w lokalna plujkę, a jednak niektórzy tak nas postrzegali. Niezależność zawsze jest wyzwaniem i wiele kosztuje, ale nigdy nie można jej sprzedać, a prawdy zamienić na mamonę. Karma wraca, więc plujki muszą zacząć się bać...
Wasz Naczelny
Numer: 28 /1291/ 2022 Autor: Wasz Naczelny
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ