W piątek 25 marca pojawiły się w mieście elektryczne hulajnogi. Jednak nie testowane w ubiegłym roku, a całkiem innej firmy, ponieważ – jak twierdzi burmistrz – miasto otworzyło się na wszystkich, którzy będą chcieli działać…
Hulajnogi bez togi
Nic zdrożnego, gdyby nie pieniądze, które zostały na koncie poprzedniego operatora, bo jesienią tabor znikł bez śladu z dnia na dzień. – Czy będzie można je odzyskać – pytają użytkownicy jednośladów.
Miasto twierdzi, że nie ma wpływu na to, jaki operator będzie zainteresowany świadczeniem usługi i nie odpowiada za sprzęt ani rozliczenia klientów z usługodawcą. Wkrótce wyjaśni, dlaczego zmieniła się firma. Na razie też nie wiadomo, czy będą skutery. Mińszczanie zazwyczaj chwalą wypożyczane środki transportu, ale mają też wiele uwag do sposobu ich użytkowania. Niestety w poprzednim sezonie jednoślady te walały się wszędzie, na środku chodników, ścieżek rowerowych, niejednokrotnie na ulicy… Takie porzucone hulajnogi stwarzają zagrożenie szczególnie dla osób starszych, niedołężnych, niewidomych, rowerzystów, gdyż w nocy tych leżących na ścieżkach rowerowych pojazdów po prostu nie widać. Stacje dokujące na hulajnogi rozwiązałyby ten problem.
A w ogóle, po co te zawalidrogi… w końcu będą pływały w łazienkach… liczę na to że służby zrobią porządek z parkowaniem… i znowu piesi będą zmuszeni uciekać przed tymi piratami – nie oszczędzają hulajnóg zwolennicy tradycyjnych metod komunikacji. Miasto powinno ten elektryczny bajzel uporządkować, a nie wpuszczać na żywioł hołoty bez żadnej odpowiedzialności.
Numer: 13/14 (1276/1277) 2022 Autor: (jaz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ