Mińsk Mazowiecki szalikowy
Stało się… wydziergane na szydełku i na drutach szaliczki stworzyły rekordowy szal, który wystawiono na licytację. Niestety, nie spotkał się z oczekiwanym zainteresowaniem potencjalnych odbiorców…
Wyczyn z niczym
Pomysł Anny Endzelm, by z nadsyłanych tysięcy małych kawałków zszyć wielki szal miał wielu fanów. W jego stworzenie włączyli się nawet celebryci, a nazwisko każdej osoby, która przysłała swoje dzieło, znalazło się na dołączonej do szala wielkiej metce. Po zszyciu kawałków w hali Kopernika okazało, że szalik miał 18 724 metrów. Był więc czterokrotnie dłuższy od szalika z księgi rekordów Guinnessa.
Wydawało się, że nie będzie kłopotu, by go drogo sprzedać, ale rzeczywistość okazała się żałosna. Szalik licytowało 45 osób, które podbiły cenę tylko do 3 200 zł. Oznacza to, że każdy metr rękodzieła wyceniono na… 17 groszy.
Może dlatego, że kupujący był zobowiązany do recyklingu, czyli przerobieniu szala na pledy, narzuty, koce lub rozdany jako półtorametrowe szaliki bezdomnym, ubogim, seniorom, a nawet psom i kotom.
Cóż, mińskim wolontariuszom WOŚPu pozostaje wymyślić za rok bardziej dochodowe dzieło. A może po prostu wylicytować pojedyncze szaliki na łączniku, który tak dumnie nazwano ulicą nie dość że wielkiej, to jeszcze świątecznej pomocy…
Numer: 7/8 (1270/1271) 2022 Autor: (jaz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ