Panie Redaktorze… aktorzy ciężko sobie radzą z popularnością, a co dopiero zwykli ludzie. I mam na myśli nie tylko Himilsbacha hołubionego za komuny, a obecnie przez jej spadkobierców, ale przede wszystkim współczesnych, wiejskich naturszczyków z Podlasia, których losy śledzi ponad milion widzów. Po co oni aż tak obnażają się przed kamerą... No bo na pewno nie dla kasy, którą zarabia kanał telewizyjny…
Właśni przaśni
Czy Himilsbach ma coś wspólnego z bohaterami reportaży o chłopach z Podlasia. Ma i to więcej niż można się było spodziewać. Iwan – bękart Tatarki i polskiego Żyda, wychowanek prostytutki Mańki Pedzel i jej alfonsa Dzikiego Jasia mógł całe życie siedzieć za kratami. A jednak władza ludowa dała mu szansę zostania kamieniarzem, a potem nawet wyniosła go na salony.
Było to celowe działanie ówczesnych władz, które takich osobników wsadzało w elity, by je po prostu schamieć i upokorzyć, pod pretekstem zbliżania do społeczeństwa. Jasio i jemu podobni degeneraci, alkoholicy i inni ordynusi byli tylko narzędziem w rękach totalitarnej władzy, do tego stopnia naiwni i głupi, że myśleli, że takie zrządzenie losu to klasyczny przykład awansu społecznego. Mieli rację, ale ich sukces był wielką szkodą dla środowisk artystycznych. Tylko nieliczni rozumieli ten dysonans…
Panie Redaktorze… czy pokazywanie podlaskich rodzin z ich językiem, zwyczajami i biedą jest podobnym konfliktem poznawczym? Nawet jeśli są sobą, to przecież nikt im prócz przyrody i obyczajów nie pisze scenariusza. Ba, nie potrafią wyznaczać granic prywatności, a niekiedy i intymności. Nie mają nawet przewodniczki i opiekunki, która towarzyszy rolnikom poszukującym żony…
Po co więc to robią? Na pokazywaniu jednego człowieka drugiemu człowiekowi zarabia się pieniądze. Nieważne, czy ten bohater jest mądry czy głupi, bogaty czy biedny. Ważne, by ludzie chcieli go oglądać. By przykuwał uwagę. Taki człowiek staje się gwiazdą. Inni ludzie chcą go oglądać, a nawet dotknąć.
To prawda, lubimy naturalne ekstrawagancje, kochamy zdrady, nienawiść i krzywdę, ale przecież są jakieś granice ekshibicjonizmu. Ludzie lubią facetów bez pruderii, lubią brudnych herosów, którzy potrafią narozrabiać w pijackim widzie. Ba, polubili nawet śledzikowanie Podlasiaków z Plutycz…
Nie ma weekendu, by do wsi nie zjeżdżali fani serialu. Oglądają zwierzęta jakby byli w zoo, a z gospodarzami koniecznie muszą mieć zdjęcie za… flaszkę gorzały. Żyć nie umierać, a jednak trudno oprzeć się pewności, że ci mili goście przyjeżdżają na wieś, by się tylko ponabijać i pośmiać.
Panie Redaktorze… myślę, że moda na przaśność nie jest niczym złym i na pewno przetrwa wraz ze szczerością ludzi po obu stronach kamery. Jak w życiu…
Numer: 49/50 (1260/1261) 2021 Autor: Wasz DONosiciel
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ