W mińskiej gminie miała zamieszkać rodzina repatriantów i już jest. Jednak nie z Kazachstanu, a z Białorusi. Miała być promocja patriotycznej woli wójta i radnych, a skończyło się na cichym przekazaniu kluczy do mieszkania socjalnego w Janowie. Tym razem nie poszło o pieniądze, a bezpieczeństwo...
Losy bez rozgłosu
O sprowadzeniu polskiej rodziny z Białorusi mówił wójt Janusz Piechoski podczas pierwszej od ponad roku sesji nie-zdalnej, czyli normalnej. Przyznał, że pomysł na takie rozwiązanie pomocy Polonii zrodził się po spotkaniu stowarzyszenia współpracy Polska-Wschód. Po ostatnich wyborach u naszych sąsiadów wręcz się gotuje, a przecież mieszka tam wiele rodzin z polskimi korzeniami, które chętnie przyjadą do Polski.
Fakt, jakiś czas temu podjęliśmy decyzję i zamysł wprowadzenia rodziny repatriantów z Kazachstanu – wspominał wójt Piechoski – ale po kontaktach z ambasadą dowiedzieliśmy się, że jest tam coraz mniej chętnych osób polskiego pochodzenia do przyjazdu do Europy. Czas, kiedy lawinowo próbowali wracać, to przeszłość. Rząd Kazachstanu przygotował im takie warunki finansowe i możliwości rozwoju, że młodym się nie opłaca, a starsi nie mają odwagi.
W związku z tym wójt podjął decyzję przekierowania swoich patriotycznych starań na kraje bliższe i ludzi potrzebujących pomocy. I tak od 16 sierpnia w Janowie mieszka czteroosobowa rodzina pochodzenia polskiego i mająca kartę stałego Polaka. Ojciec już pracuje, starsze dziecko chodzi do szkoły w Janowie, a młodsze do przedszkola w Osinach.
No i sprawa znamienna, a nawet pouczająca. Wójt szczerze przyznał, że chciał zrobić z oficjalnego przekazania kluczy medialny pokaz, ale musiał zrezygnować. Zresztą na wyraźna prośbę owej rodziny, która bała się nie tyle o swoje bezpieczeństwo, a bliskich mieszkających na Białorusi. To była lekcja nie tylko pokory, ale i zrozumienia, co tam naprawdę się dzieje i jak wielkie oczy ma strach.
– To nic, że tak skromnie i po cichu, bo najważniejsze, że im pomogliśmy – sumował wójt Piechoski. Dzięki ludziom dobrej woli mają tańsze meble, lodówkę i pralkę. Niech więc szybko się usamodzielnią i mieszkają wśród nas...
Jedna, a nawet kilka rodzin nie czynią repatrianckiej wiosny, a tylko zwiastują nadchodzące zmiany. Jedną z nich jest prawie pół miliona zatrudnionych w Polsce obcokrajowców. Kilkuset pracuje w powiecie mińskim i przyjechali nie tylko zza wschodniej granicy...
Numer: 29/30 (1241/1242) 2021 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ