Mińskie kolizje
W poniedziałek 26 lipca tuż po południu miejski bus zatrzymał się na betonowym słupie. Jechał linią M3 i zdążał na Plac Dworcowy. To pierwsza dostrzeżona publicznie kolizja jednostki mińskiego transportu zakończona na szczęście tylko uszkodzeniem prawego przodu busa...
Słup na łup
Karsan już na Siennickiej miał problemy. Jak zauważyła jedna z kobiet, autobus tuż przed 12.00 o mały włos nie wjechał czołowo na inny samochód. O tym, że kierowca dziwnie jedzie poinformowała straż miejską, a odbierająca doniesienie strażniczka obiecała, że sprawdzą. Nie zdążyli, bo na ul Mireckiego naprzeciwko siedziby PWiK bus najechał na stojący tuż przy jezdni słup.
– Lepiej w słup niż w pieszego – komentowali mińszczanie. Ironizowali, że gdyby nie ten słup to w ogóle wypadku by nie było. A już na poważnie sugerowali, że kierowca mógł zasłabnąć lub był wczorajszy. Jedno drugiego nie wyklucza, co jednak wcale nie znaczy, że mogło dojść do tragedii, gdyby właśnie nie ten słup. – Co by było jakby dzieciak rowerem akurat jechał, albo szła chodnikiem...
Pytania nie są retoryczne i potwierdzają zasadę, że lubimy osądzać innych, a nie siebie. Szkoda, bo niektórzy kierowcy nie powinni nigdy otrzymać prawa jazdy i kierować autem. Nie tylko z powodu braku umiejętności, ale też przyczyn psychicznych... (jaz)
Data: 28.07.2021
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ