Mińsk MazowieckiWzięli i napisali...

Panie Redaktorze, mam ciekawy materiał przy okazji obchodzonego tak radośnie święta dzieci. Mnie nie jest do śmiechu, a bardziej do rozpaczy z powodu uprowadzonej z Ukrainy dziewczynki, córki ukraińskiego lekarza, która mieszkała w Mińsku. Została ona porwana przez matkę i nic nie można zrobić...

Oczy niemocy

Wzięli i napisali... / Oczy niemocy

Ukraińskie organy ścigania zwracały się w związku z fałszerstwem aktu notarialnego i porwaniem dziecka, a prokuratura w Minsku miała obowiązek przeprowadzić proces i odesłać matkę na Ukrainę. To się nie stało, a ja wiem, w taki sposób była traktowana porwana ukraińska dziewczynka przez matkę. Mam dokumenty, które przekazałem do warszawskiego sądu, gdzie trwa sprawa o opiekę nad naszą wspólną młodszą córką. Wiem, że dziecko pod opieką żony żywiło się zwierzęcymi odchodami, ale sąd nie widzi problemu.
Nie robią wrażenia filmy, kiedy dziecko ma być tam odwiezione, to wpada w histerię, krzyczy że tam nie chce, potrafi się zmoczyć. Mam nagrania...
Moja sytuacja pokazuje dobitnie, co się w Polsce dzieje, jak wypaczony mamy system prawny... Zdjęcia dziewczynki, przekazałem różnym ludziom na świecie w przeróżnych krajach i każdy jest w szoku jak matka może tak traktować własne dzieci... Każdy jest nimi wstrząśnięty, gdy widzi na podłodze, na drzwiach, na łóżku dziecka psie odchody. Matka potrafiła tak przetrzymywać dziecko po kilka dni i bywało tam również i gorzej niż na zdjęciach
Takie materiały, który leży u mnie w domu, nie jest codziennością i myślę, że ciężko znaleźć gdziekolwiek cokolwiek podobnego. To nawet dyrektor zakładu karnego, gdyby tak traktował kryminalistów tam zamkniętych, że oni byliby przetrzymywani w zwierzęcych odchodach i  zwierzęce odchody byłyby w ich jedzeniu, skończyłoby się postępowaniami dyscyplinarnymi, odszkodowaniami dla więźniów i być może i konsekwencjami karnymi, dla ludzi którzy innych by potraktowali w ten sposób...
Bywa i gorzej... Córka jest mi z rąk wyrywana przez żonę, a ona płacze i kurczowo się trzyma mojego ubrania i krzyczy i płacze, że ona tam nie chce iść. Jeżeli pod blokiem stoją ludzie, to się robi zbiorowisko gapiów, bo nikt takiego czegoś jeszcze nie widział... Ona bierze dziecko i ucieka z nim do domu, żeby sąsiedzi nie patrzyli. Takich nagrań jest w sądzie setki.
Sąd ma już te dokumenty na ręku, mówiłem o tym w Mińsku Mazowieckim na sprawie, sędzinie się to w głowie nie mieściło. Nie wierzyła, że mówiłem prawdę, pomimo tego, że mieli na ręku opinie biegłego grafologa sądowego, wiedzieli o fałszywych zeznaniach. Niestety, uwierzyli matce. Już dawno adwokaci powiedzieli, że ten cyrk to się do TV nadaje. Jakby było mało sędzia ograniczyła mi kontakty do 3godzin raz na 2 tygodnie i powiedziała, że nie ma do matki żadnych zarzutów.
Panie Redaktorze... sedzia wprost mi powiedziała, że mści się na mnie, żebym ja sobie zobaczył, co chciałem biednej żonie zrobić. I to jest sąd? To jest cyrk, to trzeba nagłaśniać, bo się nic nie zmieni jak to będzie wszystko wyciszane...

Gabriel K. (nazwisko znane redakcji)


Od Redaktora. List naszego czytelnika jest tak emocjonalny, że nie wszystko jasno przedstawia. Jest jednak na to sposób, a wszystko niewyjaśnione odkryjemy już niebawem...

Numer: 23/24 (1235/1236) 2021





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *