Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki sesyjny

Już po minach kilku radnych było widać, że burmistrz Jakubowski dostanie upragnione absolutorium. W kuluarach częściej padał wynik 11:9, od 10:10, który oznaczał brak skwitowania, ale i pat między oponentami, a więc marsz po równi pochyłej w stronę coraz większej bezsilności. Po co więc ta durna dyskusja, po co kopanina, przez którą zamiast autorytetu na sali obrad pozostał tylko...

Zmięty absolut

Czas w poniedziałek 24 czerwca jakby się zatrzymał. Gdy już mińska sesję opuścili sanitarni i mundurowi sprawozdawcy, na scenę wkroczyli potencjalni autorzy zamachu stanu. To troje członków komisji rewizyjnej i podzielający ich poglądy radni należący lub zbliżeni do klubu PiS. Ich trybunem był szef KR, Robert Ślusarczyk czytający bez pośpiechu sprawozdanie rewizyjne ze wszystkimi błędami i brakami budżetowym w 2012 roku. I z wnioskiem, by burmistrzowi nie udzielić absolutorium. Komisja postawiła go wręcz na wniosek RIO , która potem wykręciła się sianem, stawiając członków KR w głupiej sytuacji. Bo jak tu wnioskować przeciw, kiedy rachmistrze z obrachunków nie widzą już żadnych błędów...

To nie pytanie, a woda na młyn zwolenników burmistrza, więc starcie było nieuniknione. Najpierw sam Jakubowski posądził Ślusarczyka o manipulację, potem Góras burmistrza o krętactwo. Ciosy padały równo i z coraz większą siłą... Bił dobrą kondycją miasta radny Mirecki, a Zwierz zarzucił radnej Milewskiej-Stasinowskiej wprowadzenie na salę braku parlamentaryzmu. To za stwierdzenie tej pierwszej, że burmistrz obraził KR, nazywając jej wnioski wyssanymi z palca, a samych członków – ignorantami. Mało tego, obnażył ich nieznajomość matematyki, a za stwierdzenie kreatywnej księgowości pójdzie na skargę do prokuratury. A tak w ogóle komisja nie przeprowadziła żadnej kontroli, zignorowała wyjaśnienia Jakubowskiego i na koniec obrzuciła go błotem.

Radny Jurek nie bił na siłę, ale jego ciosy były najtrafniejsze. Stwierdził on, że obelgi nie przystoją urzędnikowi, błędy rachunkowe świadczą o nierzetelności, a zmiany w budźcie są przejawem złego planowania.

Do podobnego stylu krytyki przyłączył się radny Góras, ironizując z inwestycji według wniosków radnych, kreatywnej promocji burmistrza w MIMie, deszczu nagród kupowanych przez miasto i promocja mińskaw USA przez samego burmistrza. Rozpoczął też powracający spór o upolitycznieniu władzy i protekcji w Mazovii, która za prezesury Kucia dostaje 230 tysięcy złotych za friko.

Nic dziwnego, że zaraz ripostował szef mińskiego PO, rzucając znane oskarżenia i pytając, czy to brak kompetencji czy zła wola. A może niechlujstwo polityczne, o które podejrzewa każdego z wyjątkiem siebie.

Przewodniczącego Kulmę trudno podejrzewać o brak empatii do burmistrza, bo też korzysta z miejskich pieniędzy. Może dlatego i tym razem zdobył się tylko na lekką krytykę błędów rachunkowych,które przed chwilą publicznie opłakiwała skarbnik miasta. Kulma zaś ma wszystkiego dość i najchętniej by zrezygnował. Nie było jednak ani seppuku, ani harakiri, a mandat podniesiony w obronie władzy.

Podobnie zachowało się 10 radnych, a Markowski się wstrzymał. Ośmiorgu radnym pozostała zmięta kartka absolutu. Kto jest tam narysowany? Nie teraz, opowiemy o tym za tydzień...

Numer: 26 (821) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *