Żadna gmina wiejska czy miejska nie może sobie pozwolić na wałęsające się po ulicach zwierzęta. Szczególnie psy, które należy odławiać i odstawiać do schroniska. Z kotami jest trudniej, więc trzeba je sterylizować. Na wszystko trzeba pieniędzy, które co roku radni uchwalają wraz z programem opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Jeśli jest dobrze, nikt nie pyta. Jeśli coś szwankuje, to trzeba – jak to się stało w Mińsku Mazowieckim – zmienić ochronkę…
Strony ochrony
Stara prawda o zmianach spowodowanych pieniędzmi sprawdziła się w Mińsku Mazowieckim przy okazji wyboru schroniska dla bezdomnych psów. Dokładnie przed rokiem podczas sesji radna Teresa Szymkiewicz zapytała, dlaczego miasto zrezygnowało z bliskiego schroniska Ferro w Zamieniu, które – jak mniemała – wywiązywało się z umowy. Tymczasem władze miasta, a konkretnie szefostwo gospodarki komunalnej, zdecydowały o zmianie na dalej położoną ochronkę aż za Garwolinem. Czy rzeczywiście było to konieczne i jaką opinię ma na temat nowego operatora powiatowy weterynarz i organizacje prozwierzęce.
Jan Gibała z ZGK był przygotowany na takie pytania. Twierdził, że Zamienie to był adres siedziby firmy prowadzącej schronisko, natomiast samo schronisko mieściło się znacznie dalej, czyli 70 km od miasta. Zresztą odległość nie ma żadnego znaczenia, bo w cenie przyjęcia do schroniska jest również transport ze zwierzęciem. Przeważyła więc zmiana oferty firmy Ferro, która życzyła sobie 2000 zł opłaty za… gotowość. To taka strategia dla samorządów, które zawierają umowę ze schroniskiem, ale psów nie odławiają. W Mińsku Mazowieckim jest inaczej, bo rocznie do schroniska trafia do pół setki bezpańskich zwierząt. Teraz więc mińskie psy umieszczane są w schronisku Pawła Niecieckiego we wsi Gózd pod Rykami. Jego właściciel ma gabinet weterynaryjny w Kłoczewie przy ul. Leśnej. I co ważne – polecają ten azyl wszystkie organizacje zajmujące się losem zwierząt.
A co z kotami? Opieka nad wolno żyjącymi kotami kosztuje 50 tys. zł, a ich dokarmianie i sterylizacja realizowane będą przez urząd miasta, albo zostaną powierzone organizacji pozarządowej na podstawie umowy zawartej z magistratem. Usypianiem ślepych miotów i opieką po zdarzeniach drogowych zajmuje się Citovet Andrzeja Mastalerza przy ul. Okrzei 12b.
W każdym razie piecza nad bezdomnymi zwierzętami na terenie miasta ma charakter stały i realizowana będzie z częstotliwością wynikającą z analizy potrzeb. Nie bez pewnych zasad jak humanitaryzm, ostrożność oraz zachowanie bezpieczeństwa i porządku publicznego. W sumie odławianie zwierząt, umieszczanie ich w schronisku, kastracja i sterylizacja, poszukiwanie właścicieli, usypianie, a także zapewnienie miejsca dla zwierząt gospodarskich kosztuje miasto 135 tysięcy złotych. O czipach zapewniających odpowiedzialność właścicieli na razie się nie mówi. Może dlatego, że to zabieg wciąż drogi, a nie każdy ma ochotę wyłożyć na pupila ponad sto złotych.
Numer: 5/6 (1217/1218) 2021 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ