Pierwszy weekend października przyniósł ze sobą piękną pogodę, która stała się doskonałą oprawą dla piłkarskich widowisk na terenie całego powiatu mińskiego. Wszystko zaczął Tygrys, który pewnie zwyciężył na własnym stadionie, a później emocje tylko rosły…
Tygrys przyczajony
Tym razem kolejka IV ligi należała do Tygrysa. Po serii trzech niefortunnych porażek udało się wreszcie zwyciężyć. Rywal był z najniższej półki, więc zwycięstwo hucian, którzy grali na własnym stadionie, zdawało się oczywiste. Ważniejszy miał być styl, a ten niestety pozostawiał wiele do życzenia. Tygrys praktycznie przez cały mecz był stroną przeważającą, która stworzyła sobie wiele sytuacji bramkowych, ale wykorzystała tylko trzy z nich. Hucianie powinni strzelić przynajmniej dwa razy tyle goli, jednak najważniejsze są zdobyte punkty.
Mazovia niespodziewanie zremisowała na wyjeździe z Podlasiem. Wszystko szło zgodnie z planem prawie do końca. Jeszcze w 81 minucie Bondara strzelił z karnego na 3:1 i wydawało się, że wystarczy tylko czekać ostatniego gwizdka. Po chwili gospodarze zdołali jednak zdobyć bramkę kontaktową, a później doprowadzić do remisu. Co ciekawe, końcowe trafienie należało do Mateusza Omieciucha, który w zeszłym sezonie grał w Tygrysie. W ten sposób zemścił się więc za bolesną porażkę swego byłego klubu z Mazovią, do której doszło przed dwoma tygodniami.
W okręgówce nadal zaskakuje Watra Mrozy. Znakomita postawa pozwoliła jej po niedawnej kolejnce zająć drugie miejsce w tabeli. Zwycięstwa z Polonezem Mordy fani mroziańskiego klubu mogli się spodziewać, ale wyjazdowe zwycięstwo w Skórcu to bardzo miłe zaskoczenie. Watra ograła dotychczas niepokonany Naprzód, konsekwentnie stosując przygotowaną na mecz taktykę. Wszystko okrasiła nieustępliwością i walką do końca, co w efekcie pozwoliło zwyciężyć 3:1.
Z liderem nie poradził sobie za to Płomień. Nawet atut własnego boiska nie pomógł i dębianie ulegli graczom ze Skórca 1:3. Honorowe trafienie zaliczyli dopiero w doliczonym czasie gry, choć od 63 minuty grali z przewagą jednego zawodnika.
W sobotę do Stanisławowa zawitali latowiczanie. W derbach powiatu mińskiego nie wyłoniono zwycięzcy, więc drużyny podzieliły się punktami. Mecz zakończył się rezultatem 2:2, ale – co ciekawe – to ekipa przyjezdnych zaczęła lepiej, bo w 48 minucie prowadziła 2:0. Goście zdobyli jednak po chwili kontaktowego gola, a później doprowadzili do remisu.
W klasie A nie zachwyca też Jutrzenka Cegłów, która ma na koncie zaledwie 5 punktów. Po wysokiej porażce z Tęczą zremisowała z Wichrem Sadowne 1:1, a niedawno przegrała z ULKS Gołąbek 1:4 – jedną ze słabszych ekip w lidze.
W Hucie Mińskiej kibice obejrzeli derby mińskiej gminy. Rezerwy Tygrysa podejmowały tam sąsiadów ze Świtu Barcząca. Po nie do końca sportowych emocjach mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 1:0, zaś goście kończyli spotkanie bez dwóch graczy, którzy wcześniej zostali wyrzuceni z boiska.
Porażkę Świtu wykorzystał LUKS Rzakta, który ograł GKS Dobre i zajął pozycję lidera B-klasy. Niedawno odrodzony klub zza miedzy poczyna sobie bardzo dobrze, choć triumf nad rywalem z powiatu mińskiego wcale nie przyszedł łatwo. Jedyna bramka meczu – z rzutu karnego – padła w 90 minucie i kazała gościom obejść się smakiem i wrócić do Dobrego z niczym.
Numer: 41/42 (1201/1202) 2020 Autor: (łk)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ