Boks po niemecku
Mieszkający w Mińsku Mazowieckim Rafał Jackiewicz to pięściarski emeryt. Po czterdziestce walczą nieliczni, więc kiedy trafia się pojedynek i to za spore pieniądze – ryzykują. Rafał dostał taką szansę i postanowił ją wykorzystać. Dał łupnia dużo młodszemu Niemcowi, więc sędzia podniósł jego rękę do góry. Wszyscy widzieli, że wygrał, ale się pomylili...
Przegrana wygrana

Pod koniec sierpnia mińszczanin Rafał Jackiewicz pokonał niejednogłośnie na punkty Niemca Rico Muellera. Przynajmniej tak orzekli wówczas sędziowie. Gdy nasz pięściarz wrócił do Polski i w internecie przeczytał, że... Niemcy pozbawili go tej wygranej.
– Pojechałem, spałem pod lasem, nie mieliśmy na jedzenie, nie było pieniędzy, a do tego nawalił nam samochód. Znalazły się dopiero 45 minut przed walką. Przebrałem się i walczyłem. Niemiec cały czas unikał walki, więc sędziowie orzekli dwa do remisu dla mnie. Gdy wróciłem do kraju, z Facebooka dowiedziałem się, że jednak przegrałem ten pojedynek. Owszem, były różne przekręty, ale ten przebił wszystko. Aż do tej pory nie wierzę w to, co robią z tym werdyktem tylko dlatego, że przegrali z Polakiem – mówi Jackiewicz.
Wydawało się, że Polak jest bezsilny i będzie musiał dopisać sobie kolejną porażkę do rekordu. Pięściarz nie zamierza jednak składać broni i będzie walczył o swoje. Tym bardziej, że zgłosiła się do niego kancelaria Lex Sport. Zajmuje się ona prawem sportowym i pomaga zawodnikom w skomplikowanych sprawach. Taką na pewno jest werdykt walki Jackiewicza z Muellerem. Gdyby udało się przywrócić zwycięstwo Polaka, na pewno byłby to precedens w świecie boksu.(jaz)
Data: 12.09.2020
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ