Marianka 2020
Kanikuła wyzwala wbrew pozorom także instynkty śledcze. Wybraliśmy się więc z kamerą nad zalew w Mariance. Jaki zalew? Tam urósł już całkiem gesty i wysoki zagajnik, a dno pokrywają turzyce i wodne pałki…
Dowody bez wody
Lustro wody przypomina kałużę, w której ledwo płynie rzeka Mienia. Nad tym dzikim krajobrazem góruje zrujnowany pałacyk, a w głąb krzaków wchodzą kikuty pomostów, z których co sprawniejsi pływacy skakali do wody.
Żal ścisnął nie tylko obiektyw naszej kamery, bo okazało się, że nie brakuje nad zalewem miejscowych romantyków. Pan Adam z córką Nikolą przychodzi tu często z nadzieją, że może coś się stanie dobrego.
Pamięta uroki Marianki sprzed lat i nie rozumie, jak doszło do takiej dewastacji ośrodka. I to prywatnego, co jest dziwne, a nawet karygodne. Podziela opinię, że winni są nie tylko właściciele, ale i władze miasta, gminy, a nawet powiatu. Wszyscy zmarnowali najbliższy miastu zbiornik i nie reagują na potrzeby mieszkańców. Owszem, zbierają się tam grupki miłośników mocnych wrażeń, ale czy o to decydentom chodzi…
Ostatnio ktoś puścił drona nad Marianką i trzeba przyznać, że krajobraz nie był tak ponury jak w zdjęciach znad ziemi. Gdy na zalewie wyrośnie gęsty las, będzie jeszcze ciekawiej, a mińskie nadleśnictwo wzbogaci się o kolejne hektary wszelkiej zieloności.
Kałuszyn pokazał, że z niczego można urządzić niezły ośrodek rekreacyjny. Co więc trzeba zrobić, by Marianka wróciła do dawnej świetności? Skoro właściciele i władze jej nie chcą, może wykupić je społeczeństwo za pieniądze z publicznej zbiórki. Czekamy na inicjatywę oddolną, bo – jak widać – tylko taka może znieść z nas odium wstydu.
Numer: 33/34 (1193/1194) 2020 Autor: (jaz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ