MrozyDni Mrozów 2013

Mrozy jak zwykle świętowały przez dwa dni, kusząc gości konkursami, zmaganiami sportowców, występami artystycznymi i już po raz drugi efektownym pokazem najsilniejszych mieszkańców powiatu. Siła przyciągania zwiększała się z godziny na godzinę, by na finał w stylu szalonych lat 60 zgromadzić już całkiem sporą publikę.

Bigbitowe pokusy

Pierwszy dzień corocznego święta Mrozów należał do sportowców. Między turniejami koszykówki ulicznej – z powodu deszczu częściowo przeniesionego do podstawówki – siatkówki i tenisa ziemnego królowały drugie w historii zawody lokalnych strongmanów. Siłacze z powiatu prężyli muskuły przy spacerze drwala, przerzucaniu opony, wyciskaniu belki i w końcu przeciąganiu 3-tonowego samochodu mroziańskich strażaków.

Walka z ciężarami wcale nie była łatwa, ale zawodników wspierali kibice i gość specjalny, czyli wielokrotny laureat pucharu Polski w zawodach siłaczy Krzysztof Yaro Jarecki. O kolejności na podium zadecydować musiała dogrywka, po której zwycięzcą ogłoszono Marcina Bielskiego. Za nim znaleźli się kolejno: Grzegorz Żydak, ubiegłoroczny zwycięzca Tomasz Owczarczyk, Paweł Wasil i Jacek Sadowski.

W międzyczasie na stadionie o tytuł Mistrza Cięciwy walczyli łucznicy, choć chętnych na strzelanie z łuku nie było wielu. Zwyciężył Piotr Wilnowicz, który wyprzedził Weronikę Kowalczyk i Krzysztofa Kuziaka. Na przyszkolnym Orliku tradycyjnie już policjanci rozgrywali mecz z reprezentacją Mrozów, a na boisku Watra Mrozy podjęła Miedzankę Miedzną. Uczestnicy święta rozegrali partię Chińczyka na trawie, a kolarze wyruszyli na rajd do Rudki Sanatoryjnej. Nie wiadomo dlaczego drogą główną a nie rowerową, przez co na kilka godzin skutecznie zablokowali dojazd do szpitala i pobliskich domów.

Frekwencja pierwszego dnia pozostawiała wiele do życzenia i nie zmieniły tego ani występy młodzieży z gminy czy chóru Illuxit sol z GCK, ani ognisko i wieczorna dyskoteka. Niedziela była już za to lepsza. Na stadion przyciągały kabarety Bez Sensu i Zygzak, którego członek Ireneusz Popiel wcielił się również w rolę konferansjera mroziańskiego święta. Również tancerze z Inigo Dance Art i członkowie zespołu Combo Mrozy nie mogli narzekać na publikę, choć tę wciąż bardziej ciągnęło do wesołego miasteczka i straganów. Nieco zmienili to Weterani Big Beatu, zachęcając co śmielszych do tańca oraz Maki i chłopaki.

Ten bigbitowo-rockowy klimat dopełnić miał konkurs na najciekawsze przebranie w stylu lat 60’. Wbrew pozorom to nie hipisi pojawili się na scenie, więc jury pozostało ocenianie pomysłowości i poczucia humoru. Takim wykazał się pan Zygmunt z Dąbrowy Białostockiej, który prezentował koszulę, a pod nią ciało z lat 60’, za co nagrodzono go płytą Ani Rusowicz. Pozostali, czyli panie: Teresa z Warszawy, Halina z Dąbrowy i Danuta z Mrozów – wygrały bilety do kina Mikroklimat.

Dopiero finał z występem Ani Rusowicz – córki popularnej piosenkarki Ady Rusowicz – przyciągnął publiczność pod scenę. Sprawiła to nie tylko siła bigbitu, ale też sama wokalistka, która okazała się artystką… lokalną. – Jestem już prawie wasza – mówiła Rusowicz, zdradzając, że już niedługo zamieszka w Sulejówku, a ponieważ lubi zmiany, być może w końcu osiedli się też w Mrozach.

Z Rusowicz na scenie pojawiła się Aleksandra Kosiorek – laureatka nagrody specjalnej tegorocznego Kulturomaniaka, wykonując wspólnie przebój artystki „Ślepa miłość”. I choć miał być to tylko jednorazowy występ, to Ola towarzyszyła Ani także przy finałowym „Somebody to love”, które już całkowicie porwało publiczność.

Numer: 24 (819) 2013   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *