DRODZY CZYTELNICY

Wykształceni w komunie i na lewackich uczelniach profesorowie dostają intelektualnego kręćka. Nie mogą pojąć, że ludzie gardzą ich ideami, które głoszą z ekranów telewizorów. Są przy tym tak poważni, że aż śmieszni. Niech się nie dziwią, bo ich wyuzdane poglądy nie trafią pod strzechy, a do ścieków lewackiej kanalizacji. Nie tylko dlatego, że przy byle okazji obrażają wiarę i tradycję, a z powodu zwykłego poczucia godności…

Wolni i godni

DRODZY CZYTELNICY / Wolni i godni

Niejaki Mikołejko, a jakże, profesor, filozof i historyk religii twierdzi, że w naszym kraju zawsze decyduje chłop o mentalności drobnomieszczańskiej czy mieszkaniec małego miasta. To oni dokonują zasadniczych wyborów, a właśnie im nie podobają się łysogłowi, bo się ich boi, nawet jeśli hasła, które wykrzykują, są mu bliskie. Kto więc przegrywa? Oczywiście inteligencja, która nie ma szans w konfrontacji z cieniami swych pańszczyźnianych przodków. Przegrywa z grupami społecznymi, które – jeśli dostąpiły już jakiejś emancypacji – to tylko ekonomicznej i technicznej, a nie kulturowej czy mentalnej. Jesteśmy więc dziś świadkami załamania pozycji nowych warstw oświeconych, inteligenckich, które giną w zderzeniu z przemożną siłą populizmu o agrarnych korzeniach.
Jakbym słyszał wodza rewolucji, któremu byt przesłonił świadomość. On nie jest już głodny, ale wie jak poruszyć umysły zniewolonych. Oni mu wierzą, bo pragną chleba i wolności.

Warto w tym miejscu przypomnieć opowieść o dwóch bogaczach i ich woli czynienia zła lub dobra. Pierwszy wykorzystywał każdą sytuację, by nie dać zarobić biedakom. Targował się nawet o cenę jajek na targu, ale już w restauracji dawał sowite napiwki. Chciał w ten sposób udowodnić swą przewagę nad biednymi…
Drugi miał zwyczaj kupować towar od biednych po wysokich cenach, mimo że nie potrzebował tych rzeczy. Płacił im więcej niż chcieli, czym rodzinę doprowadzał do irytacji. Nigdy się nie domyślili, że właśnie w taki sposób dobroczynność owijał w godność…

To było dawno i może do nas nie trafiać, więc pomyślmy o ostatnich 30 latach. Jeden z blogerów nazwał je erą talmudycznego bolszewizmu. Termin trąci grafomanią, jednak trafia w sedno, bo opisuje mechanizm ideologii służącej upokarzaniu narodu, wynarodowieniu Polaków.
Jej wyznawcom pasuje każdy prostak, pospolity cham, idiota i w końcu barbarzyńca, jak tylko opluje polskie symbole, historię i martyrologię. Nawet czasach PRL- -u nie do pomyślenia było, żeby jakaś Janda albo inny Stuhr wzięli udział w antypolskim happeningu. Teraz jest to całkowicie bezkarne, w dodatku można zyskać rozgłos i zarobić sporo kasy.
Zasadą bolszewizmu jest zaś nazwanie Powstańców Warszawskich mordercami ludności cywilnej, gdy tymczasem Armia Czerwona nie gwałciła, a bohatersko wyzwalała ludową Ojczyznę.

Trzeba nam ludzi, którzy mimo wykształcenia pozostaną sobą. A j eśli zbłądzą, potrafią wrócić ze złej drogi. Trzeba nam nawróconych Pawłów, Kmiciców, a nawet Konradów, którzy przywracają wiarę w człowieka. Trzeba nam takich bohaterów książek, filmów i życia, byśmy znowu byli wolni i godni.

Numer: 47 (1155) 2019   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *