Powiat mińskiDRODZY CZYTELNICY

Zaskakiwała nas zima, zaskakuje i wiosna. Jakoś tak się plecie, że nieobliczalna natura uderza w coraz bardziej świadomych ludzi. Jakby na przekór ich wiedzy, planom i wirtualnym światom, do których prze współczesny człowiek. O co jej chodzi? Może chce pogodzenia ducha z ciałem, wyrównania dysproporcji między mieć a być... Nie starajmy się jej przechytrzyć, bo z deszczu wpadniemy pod rynnę, a może jeszcze gorzej - do dołu z fekaliami.

Flagi plagi

DRODZY CZYTELNICY / Flagi plagi

Zanosi się na interesujący koniec maja, bo przecież to święto Mińska związane nie z patronem Janem Chrzcicielem, a Janem z Gościańczyc, który w 1421 roku założył nad Srebrną gród Mensko. Władze zarządziły więc cykl imprez nazwanych szumnie Dniami Mińska Mazowieckiego. Wszystko z wielkiej litery i pompą, a przed magistratem, który już chyba nigdy nie będzie ratuszem, powiesiły na nowych masztach równie nowe flagi. Wyglądają imponująco, ale zamiast flagi Polski mamy monakijską lub indonezyjską, a zamiast mińskiej – ukraińską. Tylko unijna na oko wisi prawidłowo, ale gdyby zobaczył ją fachowiec, też by miał uwagi.

Wychodzi na to, ze mińscy urzędnicy nie chodzą na historyczne prelekcje, a na pewno nie słuchali wykładu Łukasiaka o symbolach narodowych. Mogli chociaż przeczytać lub obejrzeć w naszej CsTV, że narodowa flaga to nie ścierka i nie wolno jej palić ani poniewierać.

A co nas czeka w najbliższy weekend? Jeszcze nie zapiątkowe Co słychać?, do którego wydania się przymierzamy, a piknik lotniczy w sobotę i mazowiecka Piętnastka w niedzielę. To znane i przez wielu lubiane imprezy, ale przynoszące miastu niemały trud organizacyjny. Szczególnie Piętnastka, którą przed 15 zainicjował i ciągnął Piotr Siankowski. Na pewno nawet on nie spodziewałby się, że start zostanie usunięty z pałacowego podwórca na plac cyrkowy przy ul Chełmońskiego. Mieszkańcy Nowego Miasta muszą wziąć także pod uwagę zablokowanie głównych ulic przez prawie pięć godzin.

Doskonale pamiętamy ostatni wyścig kolarski blokujący na kilka godzin centrum miasta. Niby wszyscy wiedzieli, a ucierpieli niewinni mieszkańcy, handlowcy i podróżujący autobusami.

Dmuchać na zimne nie szkodzi, co udowodniła nam ostatnio wizyta w Mroczkach. To naprawdę niezwykła wioseczka położona w kotlinie, by nigdy niezabrakło wody osiadłej tu szlachcie spod Poznania. Trapiły ją epidemie, a ona trwała na przekór wyrokom losu. Teraz przezywa psią gehennę, ale czy obawy mieszkańców nie są na wyrost. Są, jednak oni wola dmuchać na zimne i nie dopuścić do katastrofy zagryzienia człowieka przez psy.

I jeszcze jedna plaga – leniwej niekompetencji. Tyle jej wokół nas i podczas odwiedzanych przez nas wydarzeń, że aż boimy się o wspomniane wieloliterowe dni Mińska. Nie chcemy mieć znowu wrażenia, że ktoś zorganizował z łaski lub dla statystyki. Lepiej więc niech nie organizuje, bo ludzie doskonalę taką łaskę wyczuwają.

Tego życzę każdemu, kto w najbliższy weekend ruszy zmysły sprzed telewizora. A może warto przebiec kilka kilometrów w peletonie maratończyków. Nie chodzi o wygranie biegu, a zwycięstwo nad własną niemocą.

Numer: 21 (816) 2013   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *