I tak się stało, że dzięki kalendarzowi mamy trzy w roku podwójne numery naszego tygodnika. A dzięki forom publicznym – jak na przykład sesja rady miasta – mamy kolejne obnażania charakterów mińskich vipów. Nie mówmy jak oni – bezosobowo, mrugając porozumiewawczo okiem, że wiadomo o kogo chodzi. Mówmy wyraźnie z nazwiska, pochodzenia i wyznania. Lepiej jawnie niż w cichociemnym knajackim odorze. Pora więc na fetora? Nie, takiego smrodliwego tytułu dziś nie będzie, bo mamy wielką majówkę.
Majowe zdrowie

Zacznijmy pozytywnie, czyli od wezwania prezydenta Komorowskiego do godnego obchodzenia majówki, a szczególnie święta flagi 2 maja. Ma nasz mąż stanu rację – bez narodowych symboli, godeł i sztandarów nasza historia byłaby karłem na populistycznych nogach. A tak możemy dzierżyć w łapkach drzewce z biało- czerwoną szmatką. Jakoś tak ową szmatkę przypomina, bo nawet odkurzacza nie widziała.
A co w okno? No jakże, też przykurzona banderka z jakimś napisem ukochanego klubu czy dziewczyny. A na rynku podchmielony majowy oficer, który sylabizuje nazwiska tych, co to na polu chwały... naiwnie zginęli. Nie powinien, choć może i byli głupi, że walczyli za tych, co siedzieli u baby pod pierzyną lub spódnicą.
Dzisiaj – ci pierwsi i drudzy – muszą chodzić pod pomnik po kocich łbach, bo tak sobie wymyśliła pani architekt. Pal licho kombatantów – szkoda niewiast, jak ostatnio ubolewał jeden z radnych. O, przepraszam, nie jeden z... a Tadeusz Błaszczak. Tak trzeba, niech dziewczyny znają obrońcę ich szpilek, które zamiast pomagać wabić patriotów, narażają owe kobiety na pośmiewisko. Może i przy kościele NNMP nowy proboszcz wymieni szmatki, bo czerwone, niebieskie i żółte już jest nie wiadomo jakie. I jak to wszystko widać w obiektywie aparatu czy kamery.
W maju zapewne będzie grała na pełnych obrotach mińska Mazovia. Mieliśmy zamiar nadawać jej mecze na żywo, ale trzeba niestety odmówić. Niech piłkarze podziękują swoim działaczom jak Wilczek, Puchalski, Stelmach i Grabek, którzy nie znają adresu naszej redakcji lub co najmniej maila do redaktora naczelnego. Szkoda więc czasu i atłasu, a przede wszystkim zdrowia natłumaczenie tym panom zasad honorowego zachowania.
A mogliby, jak miński burmistrz, który zamiast pilnować czci władzy, ogrodził chodnik naprzeciw urzędu i zamierza spać spokojnie. Nie tak szybko, bo zmory zadufania mogą wejść i do sypialni, i do gabinetu. Jak pachołki na ulicę, gdy urzędnicy będą stawiali auta poza przeznaczonym dla nich parkingiem z tyłu urzędu. Będziemy monitować każdy samochód, każdego biurokratę, który zabiera nam życiową i biznesową przestrzeń.
Flaga, parkingi i śmierć. Taka jest dziś kolej rzeczy, więc czas na epitafium. Tak, będzie pogrzebowo, choć być nie powinno. Józef Sadowki nie był miły ignorantom, ale i sam nieźle sobie pozwalał. Nie pisze się źle o umarłym? Święta racja, więc tylko tyle, że odszedł i niech mu będzie tam lżej. I jeszcze, że nie sprzedał się nawet za wódkę. Tak twierdził jeden z wójtów, ale nie mogę napisać, który. Dałem słowo...
Może więc i Celej dał komuś słowo, że nie będzie na sesji wyróżniał żadnego medium ani dziennikarzy. O tym nie pomyślałem i chciałem skrzywdzić tak poczciwego człowieka. A powinno się wybaczać nawet najgorsze. Nawet fakt, że Celej załatwi nam dyrektora MDK , który będzie mu jadł z ręki.
Lada dzień się przekonamy, a tymczasem... na majową wycieczkę / śpiewaj ze mną i mrucz /zostaw misia i teczkę / zamknij biurko na klucz.
Zamykamy się do 8 maja, ale nie do końca, bo spotkamy się na ekranie TV i na majowych imprezach. Do zobaczenia z czystym sercem pod równie czystą biało-czerwoną.
Numer: 17/18(812/813)2013 Autor: WASZ REDAKTOR
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ