Jednym okiem /81/

Po zbadaniu i wypytaniu chorego lekarz mówi do niego: – Skoro pan zjadł na obiad dwie porcje zupy pomidorowej, pół pieczonej gęsi z kapustą i talerz grzybów duszonych, a potem jeszcze trzy kawałki tortu popił dwiema filiżankami kawy, to czemu się pan dziwi, że później nie miał pan apetytu? – Bo ja, panie doktorze, przed jedzeniem TEŻ nie miałem apetytu – tłumaczy pacjent…

Dookoła stołu

Jednym okiem /81/ / Dookoła stołu

W pewnej amerykańskiej komedii jest takie zdanie: – Chcesz poznać moje tajemnice? To zjedz moją kanapkę! I tak sobie myślę, jakby to było pięknie, gdyby wspólny stół rzeczywiście jednoczył ludzi – w różnym wieku i o różnych poglądach. Dawniej wspólne, rodzinne posiłki – przynajmniej niedzielne – były tradycją w wielu domach. W dzisiejszych zabieganych czasach prawie nikt nie ma już do tego głowy. Ale może warto do tego wrócić? Wydaje mi się, że to jakoś trudniej nienawidzić kogoś, z kim chwilę wcześniej dzieliliśmy się chlebem… Ja sama mam zwyczaj, będąc w innym kraju lub mieście, zawsze próbować jakiegoś lokalnego specjału. Dlatego w Wilnie jadłam bliny, a w Wielkopolsce – czerninę. Myślę, że otwartość na nowe potrawy często ułatwia otwarcie się na drugiego człowieka. Pokaż mi, co jesz – a powiem Ci, kim jesteś – powtarzamy często. Daj mi spróbować – a poznam Cię naprawdę – można by powiedzieć. Ale co zrobić, żeby spotkania przy jednym stole naprawdę zbliżały nas do siebie? Przede wszystkim – unikać tzw. drażliwych tematów, do których należy m.in. religia i polityka. To ważne szczególnie teraz, przed wyborami. Natomiast ludzie stosujący którąś z modnych ostatnio diet, np. wegańskich lub bezglutenowych, powinni pamiętać, że rodzinny obiad to nie jest najlepsze miejsce, żeby nawracać innych na swój światopogląd. Proszę mi wierzyć, że szczegółowa opowieść o tym, jak się robi pasztet z gęsich wątróbek może zepsuć wszystkim nie tylko humor, ale i apetyt. Z drugiej strony, gospodarze przyjęcia powinni zadbać, żeby na stole znalazły się rzeczy, które mogą – i lubią! – jeść wszyscy. Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli hojnie nałożysz sobie na talerz ziemniaki i surówkę – nikt raczej nie zwróci uwagi na to, że nie jesz mięsa. Jedynie pusty talerz jest odbierany jako odcięcie się od towarzystwa. Pamiętajcie o tym i bawcie się dobrze. Smacznego!

Numer: 37 (1093) 2018   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *