W Mrozach
Mroziańscy policjanci w drugi dzień świąt pojechali do domu Sylwestra S., na którego miński sąd rejonowy wydał list gończy w związku z popełnionymi przez niego przestępstwami. Kiedy około godziny 21 weszli do mieszkania przy ulicy Spółdzielczej w Mrozach, trwało w nim akurat „świąteczne” spotkanie domowników
Wersal-skrytka
Matka poszukiwanego, 41-letnia Agnieszka K. na pytanie, gdzie jest syn, powiedziała funkcjonariuszom, że tego dnia był w domu, ale o godzinie 16 wyszedł i nie wie, gdzie mógł pójść. Policjanci sprawdzili cały dom i wszystkie pomieszczenia, ale Sylwestra S. nie znaleźli. Ale zanim zdążyli opuścić dom, jeden z nich zwrócił uwagę na to, że wszystkie osoby siedzą na jednym tapczanie, choć w pokoju były wolne pufy i fotele. Tego wieczoru
w mieszkaniu był jeszcze drugi, 19-letni syn Radosław K. i jego kolega 21-letni Radosław W. Podejrzewając, że Sylwester S. jest jednak w domu, funkcjonariusze poprosili mężczyzn, aby wstali z wersalki. Po otwarciu skrzyni łóżka zobaczyli skulonego w niej poszukiwanego, który jednak nie chciał udać się na komisariat. Rodzina próbowała przytrzymywać ziomka, ale policjanci, widząc rodzącą się agresję biesiadników, obezwładnili Sylwestra S. i zabrali go do radiowozu. W mieszkaniu została na stole latarka i czapka, która w czasie szamotaniny spadła jednemu z policjantów. Kiedy funkcjonariusze wrócili do mieszkania, nie było już tam czapki i latarki, a matka zatrzymanego udała, że nie wie, gdzie są te przedmioty. Sprawa się na tym nie skończyła. Następnego dnia do zatrzymanego dołączyli kolejno wszyscy obecni w mieszkaniu w chwili interwencji. Szukając złodziei policyjnych akcesoriów w mieszkaniu Radosława W., znaleziono policyjną latarkę, którą przyniósł Radosław K. Mimo że matka i brat poszukiwanego nie przyznali się do kradzieży czapki i latarki, zgromadzone dowody były wystarczające, by za nią odpowiedzieli. Przechowujący skradzioną latarkę Radosław W. odpowie za paserstwo, a Sylwester S. trafił do więzienia.
Numer: 2006 02
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ