U mińskich kombatantów

Zdzisław Lipiak jest starym frontowcem i jako były żołnierz II Armii WP należy do mińskiego koła Związku Kombatantów i Byłych Więźniów Politycznych. Nie jest jednak zadowolony z tej organizacji, a szczególnie z rządów prezesa Tadeusza Włodarczyka

Kolesie i malkontenci

U mińskich kombatantów / Kolesie i malkontenci

Prezes Włodarczyk kieruje kołem ZKiBWP od wielu lat. Do zarządu należy także Eugeniusz Kierych jako wiceprezes, Bernardyna Kunigowska (skarbnik) i Jerzy Kowalski jako sekretarz. Taki skład władz koła zatwierdziło listopadowe zebranie sprawozdawczo-wyborcze głosami ponad 50 osób na 217 członków koła. Wśród nich jest tylko 98 kombatantów, a resztę uzupełniają wdowy po frontowcach.
Tadeusz Lipiak uczestniczył w wyborach, ale jest nimi zdegustowany. Twierdzi wręcz, że były nieprawomocne, bo nie było wymaganego quorum. I działo się to na oczach generała Szklarskiego, prezesa zarządu głównego.
- Poza tym – twierdzi Lipiak – w zarządzie znaleźli się ludzie z PRL-owskiego układu i ubeccy kolesie. Generał na to nie reaguje, choć Lipiak doniósł mu o przeszłości prezesa Włodarczyka. Co takiego złego zrobił prezes? O tym wie Lipiak i generał, nie muszą wiedzieć wszyscy. Pan Zdzisław zarzuca też zarządowi brak informacji na temat oficerskich nominacji. Dowiedział się od kpt. Wilka, że w WKU jest mnóstwo legitymacji, a kombatanci ich nie odbierają. On sam nie został zaproszony na uroczystość ich wręczenia, więc z pozostałymi może być podobnie.
Wieść o prześladowaniu Lipiaka prezes Włodarczyk przyjął z niedowierzaniem i ulgą. Oto jest aktywny działacz, który zechce przejąć od niego władzę, bo już dawno chciał się zrzec prezesury. Tyle tylko, że Lipiak nie robi nic (prócz krytykowania), by ją wziąć. Nie zna też przepisów, bo wiedziałby, że w drugim terminie obrad quorum nie jest obligatoryjną koniecznością ważność wyborów. O tych ubekach to też kłamstwo, ponieważ członkowie koła są po weryfikacji i żaden z milicjantów czy tajniaków się nie ostał. A na uroczystości nominacyjne zaprasza nie związek, a WKU. To nie wina prezesa, że nie wszyscy mają ochotę na ich publiczne przyjęcie. Jest jeszcze sprawa z prośbą Lipiaka o zapomogę po śmierci jego córki.
– Po pierwsze związek nie ma na takie cele pieniędzy, a po drugie Lipiak nie opłacał składek członkowskich za dwa poprzednie lata – twierdzi Włodarczyk. O jego dobrej woli niech świadczy fakt przyjęcia do swego lokalu przy ul. Piłsudskiego kombatantów AK ze światowego związku. Lipiaka też jest w stanie zrozumieć, ale jak jego malkontenctwo wytłumaczyć innym członkom związku, którzy nie chcą być wciąż obrażani? Zostało już im niewiele lat, więc nie życzą sobie burz w szklance wody, a tym bardziej publicznego prania brudów z przeszłości. – Czas rozliczeń już minął, a ja nie pozwolę na skłócenie kombatantów nawet przy największych rozterkach Zdzisława Lipiaka – sumuje prezes Włodarczyk.

Numer: 2005 50   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *