Od czytelników

Odkąd pamiętam, zawsze chciałam uciec z Warszawy i zamieszkać na wsi. Wiele lat upłynęło, kiedy wreszcie mogłam spełnić moje marzenie

Dziupla

Od czytelników / Dziupla

Kupiłam siedlisko - ani ładne, ani brzydkie, za to straszliwie zaniedbane. Kiedy je kupowałam, wydawało mi się, że jest niedrogie, później okazało się, że przepłaciłam. Z zapałem zabrałam się do remontu domu, który okazał się drogą przez mękę. W dobie bezrobocia znalezienie na wsi uczciwego i dobrego fachowca graniczy z cudem, więc wiele prac wykonuję sama i zdaje się, że mam zajęcie na najbliższą dziesięciolatkę, ponieważ chwilowy brak gotówki wstrzymał moje zapędy remontowe. W tej sytuacji poświeciłam się ogrodowi. Kopię, grabię, sieję, pielę. Co wbiję łopatę, to trafiam na coś twardego. Raz kamień, raz stary but, innym razem dziurawy garnek, tablica rejestracyjna, opona, tablica rejestracyjna... No cóż, ludzie różne rzeczy zakopują. Potem porządkuję stodołę. Wyrzucam jedne, drugie widły słomy, trzecie trafiają na coś twardego. Odrzucam słomę, a tam... silnik samochodowy. Jeszcze jedne widły słomy i jeszcze jeden silnik, i jeszcze jeden. W głębi gaźnik i drzwi od poloneza oraz zderzaki od Malucha i szyby od nie wiem czego, ale na pewno samochodowe. No i co z tym wszystkim robić? Zadzwonić do poprzedniego właściciela? Pytam sąsiadkę. Ta nic nie radzi, tylko się tajemniczo uśmiecha. Nie śpię całą noc, wstaję, robię herbatę, dumam, wreszcie nad ranem zasypiam. Następnego dnia idę do stodoły, żeby zobaczyć znalezisko i podjąć decyzję. Staję osłupiała! Wrota od strony pola otwarte na oścież i ani silników, ani drzwi samochodowych. Słoma porozrzucana, trochę kabli, jakieś szkło i kupa śmieci. No i dobrze! Problem rozwiązał się sam.

Numer: 2005 49   Autor: (gg)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *