Kiedyś, pewien wierny czytelnik kryminałów, odstawił jak zwykle porcję książek do antykwariatu. Przy okazji wybrał kilka pozycji do zakupu. Kiedy nazajutrz przeczytał jedną z nich, na wewnętrznej stronie okładki dopatrzył się swego ekslibrisu. Ale to go nie zraziło, bo książka go zaciekawiła. Tak to bywa, że wcześniej sprzedane, po czasie można kupić samemu, ale z ciekawością i bez żalu. Otóż właśnie nadarza się taka okazja z zalewem w Mariance
Zbyta do kupienia
Wielu z nas, mińszczan, szczególnie młodych, nie zna zapewne historii ośrodka wypoczynkowego Marianka. Pod taką nazwą, w latach 70. ub. wieku, powstawał ten obiekt. Decyzją ówczesnych, powiatowych władz polityczno-administracyjnych postanowiono na bazie rzeczki płynącej we wsi Marianka, przecinającej łąki dochodzące aż do szosy biegnącej z Mińska do Siennicy, gdzie kiedyś stał młyn, utworzyć zalew z kompleksem rekreacyjno-wypoczynkowym. Ale nie o to dziś chodzi, aby opisywać co było i jak było. Istotne, co jest dzisiaj i czego nie mamy. Oto, kiedy w odległym o 17 km od Mińska, Kałuszynie otwarto duży (7,5 ha) akwen wodny, to wielu z nas, którzy kiedyś z dziećmi bądź sami korzystali z Marianki, zaczęło wracać do tamtego czasu, a znając los mariankowego zalewu, dziś zadaje sobie pytanie – czy taki los musiał ten ośrodek spotkać? Jedno jest oczywiste, ktoś kiedyś popełnił błąd. Nieważne kto, ważne, by Marianka zaczęła żyć...
A jak to zrobić ? To jest proste, Mariankę trzeba kupić. Tak, kupić! Wystarczy, aby trzech się skrzyknęło. Niech zrobią składkę i kupią to, co kiedyś ich poprzednicy sprzedali. A tych trzech – właściwie sześciu – to szefowie urzędów i samorządów, powiatowego, miejskiego i gminnego w Mińsku Mazowieckim. Te słowa są kierowane do tej wielkiej szóstki, aby – jeśli uznają za stosowne – dokonali czegoś, czym zrobiliby fantastyczny prezent mieszkańcom miasta i gminy Mińsk Mazowiecki, a sami zyskali społeczne poparcie, co może zaprocentować w 2014 roku.
Aktualny właściciel tego obiektu przeliczył się pewnie z możliwościami administrowania i prowadzenia ośrodka. Nie rozważając za wiele za czy przeciw, tęsknota za Marianką trwa nadal. Firma w mieście, jaką jest Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, nie miałaby problemu, aby przywrócić życie na tym obiekcie i nie tylko nie dokładać na jego działalność, ale zarabiać. Wszystko w mocy wspomnianych decydentów. Będą też przeciwnicy z różnymi argumentami. Ale jeśli można było przez lata utrzymywać spółkę, która nic nie mając, a jedynie pobożne życzenie, aby pozwolono korzystać z wojskowego lotniska, to chyba mając tyle argumentów i zadowolenie mieszkańców, warto powołać spółkę, kupić Mariankę, przygotować do użytku i pokazać, że u nas w Mińsku też może być czynny zalew, a nie tylko w Kałuszynie.
Od redakcji – To tak śmiała propozycja, że właściwie nie do odrzucenia. Tym bardziej, że jakoś prywatni inwestorzy tam się nie pchają.
Numer: 2012 29 Autor: Stanisław Lewacki
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ